Na początek mały truizm:
rozumienie francuskiego ze słuchu nie jest rzeczą łatwą. Wiadomo: nie słychać
niemal połowy tego, co jest na papierze, a jak już słychać, to wiele różnych
słów brzmi niemal tak samo. Albo to samo słowo brzmi inaczej w zależności od
tego, jakie jest następne słowo. Do tego Francuzi mówią szybko i dużo skracają,
tak że ich mowa zdawać się może kompletnie niemożliwa do zrozumienia. Pojawia
się zatem pytanie, kiedy zacząć słuchać długich wypowiedzi, żeby to miało
jakikolwiek sens poza rozkoszowaniem się brzmieniem francuskiego szczebiotu?