Pomysł ten chodził mi
po głowie odkąd tylko wzięłam się na poważnie za francuski, a
może nawet jeszcze wcześniej i tak sobie czekał, aż osiągnę
poziom na tyle wysoki, żeby mieć jakieś szanse na przetrwanie w
Szkole Prawa Francuskiego. Obecnie jest już zdecydowanie lepiej, niż
rok temu w październiku, kiedy moje zdolności rozumienia opierały
się raczej o intuicję, niż jakieś solidne podstawy, dlatego też
postanowiłam stawić czoła składanym sobie przez tyle czasu
obietnicom i naprawdę zapisać się na ów kurs – o którym
zamierzam dzisiaj trochę opowiedzieć. Wyjaśniam od razu, że
wszystko to, co napiszę poniżej, odnosi się do kursu
organizowanego na Uniwersytecie Jagiellońskim.
Z tego co wiem, to
niektóre inne polskie uczelnie wyższe również organizują u
siebie szkoły praw obcych, w tym również prawa francuskiego,
jednak UJ wypada na ich tle dość konkurencyjnie chociażby z uwagi
na koszt tej zabawy. Studenci tej uczelni płacą za całość
jedynie 100 zł, zaś studenci innych uczelni i absolwenci muszą
dopisać do tej kwoty jedno zero... Na innych uniwersytetach ceny
są wyższe, wynoszą nawet po kilka tysięcy złotych, wydaje mi się
też, że zakres programowy może być trochę inny.
Co to jest Szkoła
Prawa Francuskiego?
Jest to kurs prowadzony w
porozumieniu przez uniwersytet polski (UJ) i francuski (Université
d'Orléans), który ma na celu przybliżenie słuchaczom systemu
prawa francuskiego i jego instytucji. Składa się z jednego semestru
lektoratu z języka prawniczego (dwa razy w tygodniu, wieczorem, po
1,5h) oraz dwóch semestrów wykładów merytorycznych, oczywiście w
języku francuskim, prowadzonych w przeważającej części przez
profesorów z Uniwersytetu w Orleanie. W ciągu tych dwóch semestrów
wykłady odbywają się w sumie w ciągu ośmiu tygodni (harmonogram
pojawia się na początku roku akademickiego, a następnie terminy te
są przesuwane, tak żeby osoby z napiętymi kalendarzami mogły
zgrzytać zębami gdy odkrywają, że będą musiały się nagle
rozdwoić, jeśli chcą być na zajęciach). W sumie jest osiem
przedmiotów (dotyczących głównie prawa konstytucyjnego, cywilnego
i administracyjnego), a w związku z tym osiem nieobowiązkowych
kolokwiów i osiem obowiązkowych egzaminów, wszystko oceniane na
francuską modłę, czyli w skali dwudziestopunktowej. Każdy
przedmiot przewidziany jest na 15 godzin, czyli w czasie takiego
tygodniowego zjazdu trzeba sobie zarezerwować czas na wykłady
codziennie od 15 do 18, a dwa razy jeszcze potem wytrwać na
lektoracie. Za to jeśli uda nam się szczęśliwie zaliczyć
wszystkie egzaminy (a podobno w każdej sesji egzaminy ze wszystkich
pisze się jednego dnia – czyli w zimie dwa, a w lecie sześć...),
to dostaniemy piękny dyplom ukończenia szkoły.
Co trzeba zrobić,
żeby się dostać?
Procedura rekrutacyjna
nie jest skomplikowana. Wystarczy złożyć wypełniony formularz i w
kilku zdaniach napisać po francusku coś o swojej dotychczasowej
karierze, planach zawodowych i o tym, dlaczego potrzebujemy SPF do
szczęścia. Nie trzeba w żaden sposób udokumentować
znajomości języka – ten wymóg pojawia się dopiero poziom
wyżej, gdybyśmy chcieli brać udział w programie Master (czyli
bronić francuską magisterkę).
Warto dodać, że zarówno
lektorat jak i wykłady nie są ściśle reglamentowane, więc jeśli
ktoś ma ochotę pojawić się jako wolny słuchacz, to zwykle
znajdzie się dla niego miejsce na sali.
A dlaczego
potrzebujemy SPF do szczęścia?
Na początek po to, żeby
przyswoić trochę specjalistycznego słownictwa. W tym celu
prowadzony jest lektorat, na którym przeważają prawnicy, ale jest
też sporo romanistów, którzy muszą przy okazji przejść
przyspieszony kurs polskiej terminologii prawniczej (chyba mało jest
pasjonatów, którzy wcześniej z własnej woli wcześniej zagłębiali
się w niuanse pozwalające rozróżnić na przykład własność,
posiadanie i dzierżenie albo wykroczenia, występki i zbrodnie).
Osoby planujące karierę
tłumacza przysięgłego mają szansę na tym kursie nie tylko
nauczyć się prawniczych słówek, ale też wyrobić sobie jakieś
wyobrażenie o systemie prawa i jego funkcjonowaniu. Z pewnością
dobrze jest rozumieć sens tekstu, który się tłumaczy, a nie tylko
mechanicznie przekładać na język obcy wszystkie te skomplikowane
terminy.
Dla prawników strona
językowa jest oczywiście równie ważna, a oprócz tego ukończenie
kursu otwiera im drogę do udziału w programie Master en droit privé
i uzyskanie francuskiego dyplomu magistra. To opcja szczególnie
atrakcyjna dla wszystkich prawników, których przytłacza świadomość
przywiązania tego zawodu do ziemi, na której obowiązuje wyuczony
porządek prawny ;) Dlatego gdyby ktoś szukał możliwości wyjazdu
za granicę i chciał tam pracować w swoim zawodzie, to na pewno
przyda mu się taki dyplom. Można też rozważyć postaranie się o
stypendium i robienie doktoratu we Francji.
Jak to wygląda w
praktyce?
Na razie mam za sobą
dopiero pierwszy cykl wykładów na temat wprowadzenia do
francuskiego prawa konstytucyjnego, dlatego mogę podzielić się
jedynie pierwszym wrażeniem. A jest ono bardzo pozytywne.
Przede wszystkim naprawdę
fajnym doświadczeniem jest uczestniczenie w zajęciach po francusku,
prowadzonych przez Francuza (więc bez żadnych polskich wtrąceń).
Pierwszego dnia profesor jeszcze starał się pamiętać o tym, żeby
mówić powoli i w możliwie najprostszy sposób, ale potem zaczął
się rozpędzać i tempo i poziom skomplikowania właściwie nie
odbiegały niczym od zwykłych wykładów, które miałam na
studiach. Dlatego też obiektywnie oceniam poziom trudności tych
zajęć jako stosunkowo wysoki i myślę, że trzeba znać francuski
na przyzwoitym poziomie, żeby nadążyć za wykładowcą. Ja
sama byłam zaskoczona, jak dużo dziwnych słów znam i rozumiem,
bardzo pomocna jest też znajomość tematyki, której dotyczą
zajęcia, ale i tak początkowo jednoczesne notowanie i słuchanie
wydawało mi się niemal nie do pogodzenia. Dopiero po jakimś czasie
mój mózg się wkręcił w nieustający francuski, pewne podstawowe
słowa zapadły na dobre w pamięć i zaczęłam jakoś ogarniać
notowanie. Przydatne okazało się przy tym nie zważanie na błędy
ortograficzne (żeby nie stracić wątku) i nie notowanie słowo w
słowo za prowadzącym (co nie jest takie łatwe, gdy własnych słów
często brakuje). Cóż, nie są to najbardziej kompletne notatki,
jakie zrobiłam w życiu, ale od czegoś trzeba było zacząć.
Zajęcia te nie
dają za bardzo możliwości do ćwiczenia mówienia. Oczywiście
profesor zadaje czasem pytania, ale wówczas odzywają się osoby,
które po prostu dobrze mówią i potrafią wyrazić swoje opinie i
wątpliwości. Wydaje się, że nie ma tam miejsca na pocieszne
dukanie w celu polepszenia swojej wymowy ;) Na lektoracie też
przeważa nauka słownictwa, nie ma żadnego odpytywania, nie są też
przewidziane objaśnienia gramatyki, a jedynie praca na tekstach
prawniczych, przepisach i orzecznictwie. Za to na egzaminach będzie można wykazać się umiejętnością pisania, gdyż zwykle pojawiają się na nich pytania otwarte.
Jeśli chodzi o tematykę
wykładów, to dla mnie była ona dość ciekawa i niezbyt wymagająca
(jak to zwykle na kursach mających w nazwie słowo „wprowadzenie”),
ale obawiam się, że to moje przywiązanie do francuskiego i
obcowanie z prawem na co dzień mogło mi zaciemnić obraz ;) Sporo
rzeczy było bardzo podobnych do polskich uregulowań, o Monteskiuszu
i Locke'u coś tam było na doktrynach politycznych, a o francuskich
konstytucjach to i owo pamięta się jeszcze z lekcji historii.
Pojawiło się też jednak sporo ciekawostek. Najbardziej
zainteresowały mnie chyba sposoby nabywania francuskiego
obywatelstwa, bo zawsze wydawało mi się, że we Francji, tak jak w
Polsce, obowiązuje prawo krwi. I owszem, ale jak się okazuje, nie
tylko. Czasem wystarczy urodzić się we Francji, jeśli jeden z
rodziców jest Francuzem, albo nawet nie jest, ale też urodził się
we Francji, albo nawet i to nie, o ile mieszka się na terytorium
tego kraju przez odpowiednio długi czas. Poza tym małżeństwo z
Francuzem też jeszcze nie załatwia sprawy – trzeba z nim później
wytrzymać co najmniej cztery lata... No ale nie będę Was zanudzać
szczegółami :)
Kolejną pozytywną
stroną SPF jest możliwość spotkania ludzi, którzy uczą się
francuskiego albo wręcz ich pasją są języki obce. Przyznaję że
liczę na to, że będę mogła z kimś pokonwersować i zrobić w
końcu widoczne postępy jeśli chodzi o mówienie.
Jeśli interesują Was jakieś szczegóły dotyczące Szkoły Prawa Francuskiego, to piszcie, postaram się wyjaśnić wszystko najlepiej jak potrafię. Myślę że jeszcze parę razy pojawią się na tym blogu moje wrażenia z kolejnych przedmiotów i ogólne podsumowanie w okolicach wakacji. Następne wykłady już w listopadzie, a wraz z nimi nowy profesor - miejmy nadzieję, że mówiący równie wyraźnie, jak ten ostatni :)
Łał, brzmi bardzo ciekawie, jeśli kiedykolwiek powstałoby gdzieś blisko mnie coś takiego w kontekście szwedzkiego i Szwecji, to na pewno bym się na to pisała! :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że się udało :) Moje gratulacje! Mam 2 pytanka : jak liczne są grupy? czy przeważają studenci romanistyki czy prawa?
OdpowiedzUsuńJest jedna grupa, która liczy około 40 osób. Obecność nie jest obowiązkowa, więc zwykle jest ich mniej, niektórzy przychodzą później albo wychodzą przed końcem, bo też większość już pracuje.
UsuńWydaje mi się, że większość to prawnicy. Studentów romanistyki jest sporo na lektoracie (który można zdawać osobno i wtedy chyba nic się nie płaci), ale jeżeli chodzi o wstęp do prawa francuskiego, to na razie wykryłam tam tylko jedną taką osobę :)
a nie, jednak dwie, ale druga jest równocześnie z prawa :)
UsuńNa jakim poziome trzeba znać język wg. skali Rady Europey od A1 do C2?
OdpowiedzUsuńNie ma oficjalnego wymogu co do poziomu, natomiast rekomendowany jest poziom B2.
UsuńOceniam siebie jako osobę znajdującą się na przełomie B1/B2 i stwierdzam, że to absolutne minimum, przy czym trzeba już być porządnie osłuchanym z francuskim i mieć dość bogaty zasób słownictwa (przynajmniej bierny). Zajęcia to głównie słuchanie i notowanie, a egzaminy są w formie wypowiedzi pisemnej, więc płynne mówienie nie jest aż tak bardzo konieczne, ale jednak trzeba już jakoś umieć formułować myśli żeby je przelać na papier.
Świetnie, że jest taka szkoła w Polsce :). Byłam kiedyś gościnnie na jednym wykładzie z prawa (chyba) amerykańskiego na UW i muszę przyznać, że było bardzo ciekawie, a sala pękała w szwach. Powodzenia w nauce i na egzaminach :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za odpowiedź i gratuluję bardzo inspirującego bloga.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za opis! Pomógł mi on oswoić się z tym co będzie potem i jak wygląda ten kurs! :)
OdpowiedzUsuńciszę się, że wpis się na coś przydał :) polecam też drugą część, napisaną już po zakończeniu kursu (do wyszukania pod tagiem "szkoła prawa francuskiego")
Usuń22 year-old Assistant Manager Elise Gudger, hailing from Fort Saskatchewan enjoys watching movies like "Spiders, Part 2: The Diamond Ship, The (Die Spinnen, 2. Teil - Das Brillantenschiff)" and Foraging. Took a trip to Major Town Houses of the Architect Victor Horta (Brussels) and drives a Pathfinder. kliknij po wiecej informacji
OdpowiedzUsuń