Od początku istnienia
tego bloga mam w głowie pewne wyobrażenia na jego temat – jaki ma
być, jaki nie być i komu służyć. Jednym z założeń, których
staram się trzymać, jest pisanie tylko rzeczy, które sama
pomyślałam lub które chociaż przetworzyłam; unikam natomiast
tego, co raczej mnie nudzi, czyli kopiowania ogólnodostępnych
informacji bez żadnej refleksji na wybrany temat. Jedną z takich
powszechnych kalek jest litania powodów, dla których warto się
uczyć jakiegoś języka, na której obowiązkowo musi znaleźć się
informacja o liczbie jego użytkowników na świecie, fakt bycia
jednym z oficjalnych języków w jakiejś poważnej organizacji
międzynarodowej oraz parę oczywistości typu: znając dobrze język
możesz pojechać na wakacje do Francji, na studia do Belgii i na
zmywak do Szwajcarii. Nie twierdzę, że te informacje nie powinny
być nigdzie zebrane i udostępnione; po prostu tutaj chcę sobie
pogadać o francuskim, a nie tworzyć kompendium wiedzy w stanie
czystym i surowym.
Ciekawa jestem, dla ilu
osób podejmujących naukę języka francuskiego rzeczywiście ma
znaczenie to, w ilu krajach afrykańskich jest to język urzędowy
albo ile z tych osób marzy o karierze dyplomatycznej w ONZ. Część
uczniów pewnie jest już dorosła, studia ma za sobą, w Polsce
założyli rodziny albo nierozsądnie wybrali zawód prawnika i czują
się z tego powodu przywiązani do ziemi ojczystej, na której
wyuczone prawo obowiązuje (naprawdę, tylko znikoma część z nich
ma jakąkolwiek szansę na zostanie sędziami w ETS) – a mimo to
biorą się za naukę francuskiego. Po co?
Chciałabym Wam dzisiaj
przedstawić moją listę powodów, dla których warto uczyć się
języka francuskiego. Będzie subiektywna, niemal poważna i – mam
nadzieję – zachęcająca.