Prawdopodobnie jestem po
prostu żarłokiem, ale na hasła typu „wielokulturowość” i
„podróże dookoła świata” od razu zaczynam myśleć o
jedzeniu; wyjazdy na wakacje kojarzą mi się właśnie z tym –
próbowaniem nowych potraw i rozpieszczaniem podniebienia. Nie wiem
jak to możliwe, że dopiero ósmy epizod akcji „W 80 blogów
dookoła świata” doczekał się tematu kulinarnego, no ale skoro
tak się w końcu stało, to nie mogłam przegapić okazji do
napisania czegoś o tym, jak Francja wygląda od kuchni. Pomyślałam
sobie przy tym, że to nie sztuka kupić bagietkę czy croissanta, a
i wybór sera nie jest aż tak problematyczny, jak wybór trunku
nieodłącznie kojarzonego z Francją – wina.
Założę się, że
ludziom w Polsce przytrafia się to cały czas: wchodzą do sklepu,
rozglądają się po półkach; kręci im się w głowie jeszcze nie
od alkoholu, ale od nadmiaru butelek do wyboru, postanawiają zawęzić
nieco pole poszukiwań i kierują się do regału z winem francuskim
– bo ma być romantycznie albo snobistycznie, albo jedno i drugie,
a przecież wina francuskie nie mogą być tak wysławiane bez
powodu. Następuje pobieżna lektura etykietek, najczęściej
rozpoczynana od poszukiwania informacji o tym, czy to wino wytrawne,
czy jakieś inne, choć producent często zdaje się specjalnie
zatajać przed nami tę informację. Bierzemy więc to, co zdaniem
etykietki będzie pasować do zaplanowanej przez nas wołowiny, sera
czy owoców, albo po prostu to, co ma najfajniejszy obrazek na
rzeczonej etykietce, wracamy do domu, szukamy korkociągu i
najładniejszych kieliszków, próbujemy... i uśmiechamy się,
mówiąc, że no, nie takie złe, może trochę cierpkie i trochę
czuć siarkę, ale nie jest wcale najgorsze. Da się pić.
Przyznam się bez bicia,
że zazwyczaj unikam kupowania francuskich win, choć często z
przyjemnością pijam je u znajomych, którzy lepiej znają się na
rzeczy. Czasem też wypytuję o szczegóły i staram się zrozumieć,
na co zwracać uwagę przy zakupie, by wreszcie nabyć wino, które
mnie nie rozczaruje, ale dla odmiany zachwyci. Niestety, wskazówek
dostaję sporo, a gwarancji że podziałają – żadnej. Bo jakże
pomocna może być dla niecierpliwców rada, by próbować różnych
rzeczy i sprawdzać, co nam smakuje!
Niestety, w Polsce nie
trafia się na każdym kroku na urocze degustacje wina lokalnych
producentów, choć oczywiście jeśli ktoś chce, to zorganizowane
degustacje znajdzie. Większość z nas chciałaby jednak po prostu
wejść do sklepu i kupić coś, co będzie przyjemnie smakowało i
nie zmąci naszej radości ze spotkania ze znajomymi albo
romantycznej kolacji we dwoje. Tymczasem przyklejona do butelki
etykietka oferuje nam dużo informacji, poza najważniejszą – jak
to smakuje. Można więc tylko minimalizować ryzyko złego wyboru,
trzymając się na początek kilku wskazówek.
Na wstępie musimy
zdecydować, z czym chcemy serwować nasze wino. Do delikatnych
potraw, owoców, ryb i białego mięsa lepiej pasują białe wina, do
ciemnych mięs – czerwone. Jeśli nie wiecie, co pasuje do Waszego
menu, zachęcam do korzystania z tej bardzo wygodnej ściągawki (w języku francuskim).
Zastanówcie się nie tylko nad kolorem, ale i nad odmianą (le
cépage), zwłaszcza jeśli dotąd takie nazwy jak
Cabernet-Sauvignon, Merlot czy Chardonnay były dla Was tylko ładnie
brzmiącymi słowami. Każdemu smakuje co innego, więc niestety w tym
zakresie też nie ma jednej złotej rady odnośnie tego, co wybrać
(irytujące, nieprawdaż?).
Kiedy już jesteśmy
zdecydowani przynajmniej co do koloru, a może też co do
poszukiwanej odmiany, możemy zacząć rozglądać się po sklepowych
półkach. Poniższe wskazówki nie zrobią z nas profesjonalnych znawców francuskiego wina, ale może pozwolą uchronić się przed upiciem na smutno z powodu nietrafionego zakupu.
1. Pierwszą rzeczą, na
którą zwróciła uwagę interrogowana przeze mnie Francuzka, było
to, by sprawdzać czy wino pochodzi od jednego producenta, ponieważ
mieszanki pochodzące z winogron różnych producentów nie zawsze
się udają. Producent powinien być wskazany na etykiecie i jeśli
go nie ma, lepiej przyjrzeć się butelkom konkurencji. Niektóre
poradniki sugerują, że warto też zwrócić uwagę, by wino było
butelkowane w miejscu produkcji.
2. Cena. Podobno
wyprodukowanie jednej butelki francuskiego wina kosztuje około 1,50
euro. Jeśli dołożymy do tego zysk dla producenta, koszty
transportu do Polski, marżę dla sklepu, to łatwo nam będzie
wyobrazić sobie, że wino za mniej niż 20 złotych niekoniecznie
okaże się trafione. Z drugiej strony nie ma co przepłacać, w
granicach 30-40 zł podobno da się już upolować całkiem
przyzwoite butelki.
3. Kolejna ciekawa porada
związana z analizowaniem etykietki dotyczy pochodzenia wina. To że
posiada ono oznaczenie AOC (appellation d’origine contrôlée) albo
AOP (appellation d’origine protégée) nie oznacza od razu, że
będzie ono lepsze od wina oznaczonego jako IGP (indication
géographique protégée – znane też jako „vin de pays”).
Jeśli znajdziemy dwie butelki wina pochodzącego z tego samego
regionu i z tych samych odmian, a dodatkowo w zbliżonej cenie, to
warto skusić się na vin de pays, bo jest mniej znane, więc może
być dobre mimo niższej ceny.
Medale z "Concours Général Agricole" |
4. Medale – mogą
nakierować nas na dobrą butelkę, bo obecność takiego odznaczenia
mówi nam, że wino było próbowane na ślepo przez ekspertów i
uznane za dobre – niemniej jednak nie wszystkie medale są siebie
warte (tak samo jak nie wszyscy eksperci). Trzeba pamiętać, że
tego typu konkursów organizowane jest całe mnóstwo, nie wygrywa
więc ten, kto nie bierze w nich udziału. Nie podejmuję się
przybliżania tego, które odznaczenia mają prawdziwą wartość,
można jednak mieć nadzieję, że skoro dane wino komuś
posmakowało, to jest szansa, że uraczy i nasze laickie
podniebienia.
5. Jeśli powyższe
metody wydają się zbyt skomplikowane, pozostaje do wypróbowania
jeszcze jedna, która podobno też bardzo dobrze się sprawdza:
obracając się w rozsądnym przedziale cenowym, patrzymy które wino
w naszym supermarkecie jest najbardziej rozchwytywane – można to
poznać po pustych przestrzeniach na półkach. Skoro innym smakuje,
to może faktycznie jest dobre! :)
Już dziś będę miała
okazję sprawdzić, czy powyższe metody kupowania wina „w ciemno”
zdały egzamin, bo akurat na wieczór wpadają do nas znajomi na małe
apéro.
Po wszystkim na pewno zaktualizuję ten wpis i powiem Wam, czy już
za pierwszym razem udało mi się uniknąć kompromitacji i
zaserwowania czegoś nieznośnie cierpkiego (choć w pogotowiu na
wszelki wypadek czekać będzie jakiś lekki, łatwy i przyjemny
trunek z Ameryki Południowej).
A
może Wy macie jakieś sprawdzone sposoby na kupowanie wina?
Napiszcie coś o nich,
bardzo chętnie je przetestuję. :)
Zachęcam Was również do przeczytania innych wpisów na blogach biorących udział w akcji - linki poniżej.
Chiny:
Biały Mały Tajfun Baixiaotai - 12 potraw Yunnanu
Francja:
Francais-mon-amour - Moje osobiste top 5 kuchni francuskiej
Love For France - Boeuf bourgignon
Francuskie (i inne) notatki Niki - Kuchnia francuska - moja osobista lista "pięciu przebojów"
Hiszpania:
Hiszpański na luzie - Czosnek w kuchni hiszpańskiej
Holandia:
Język holenderski - pół żartem, pół serio: Holenderska kuchnia
Niemcy:
Blog o języku niemieckim - Dziwne niemieckie dania.
Willkommen in Polschland - Kuchnia niemiecka a sprawa polska
Niemiecka Sofa - Kuchnia w Niemczech - przepis na Currywurst
Norwegia:
Morskie opowieści (kulinarne)
Rosja:
Rosyjskie Śnadanie "bliny, kawior, Łomonosow
Szwajcaria:
Szwajcaria moimi oczami - Tradycyjne potrawy w poszczególnych kantonach Szwajcarii.
Szwajcarskie Blabliblu - Co można zrobić z sera?
Szwecja:
Szwecjoblog - Szwedzka kuchnia? Szwedzkie kuchnie!
Wielka Brytania:
English-at-Tea - Kuchnia Anglii moim okiem
English My Way
English-Nook
Włochy:
Wloskielove - Jak Włoszki to robią, czyli czy makaron tuczy?
Primo Cappuccino - Jak skutecznie obrzydzić sobie Włochy?
Studia, parla, ama - 10 rzeczy o kuchni włoskiej, których nie wiedziałeś
Wietnam:
Wietnam.info - Kuchnia wietnamska
Chiny:
Biały Mały Tajfun Baixiaotai - 12 potraw Yunnanu
Francja:
Francais-mon-amour - Moje osobiste top 5 kuchni francuskiej
Love For France - Boeuf bourgignon
Francuskie (i inne) notatki Niki - Kuchnia francuska - moja osobista lista "pięciu przebojów"
Hiszpania:
Hiszpański na luzie - Czosnek w kuchni hiszpańskiej
Holandia:
Język holenderski - pół żartem, pół serio: Holenderska kuchnia
Niemcy:
Blog o języku niemieckim - Dziwne niemieckie dania.
Willkommen in Polschland - Kuchnia niemiecka a sprawa polska
Niemiecka Sofa - Kuchnia w Niemczech - przepis na Currywurst
Norwegia:
Morskie opowieści (kulinarne)
Rosja:
Rosyjskie Śnadanie "bliny, kawior, Łomonosow
Szwajcaria:
Szwajcaria moimi oczami - Tradycyjne potrawy w poszczególnych kantonach Szwajcarii.
Szwajcarskie Blabliblu - Co można zrobić z sera?
Szwecja:
Szwecjoblog - Szwedzka kuchnia? Szwedzkie kuchnie!
Wielka Brytania:
English-at-Tea - Kuchnia Anglii moim okiem
English My Way
English-Nook
Włochy:
Wloskielove - Jak Włoszki to robią, czyli czy makaron tuczy?
Primo Cappuccino - Jak skutecznie obrzydzić sobie Włochy?
Studia, parla, ama - 10 rzeczy o kuchni włoskiej, których nie wiedziałeś
Wietnam:
Wietnam.info - Kuchnia wietnamska
Kurcze ubiegłaś mnie, bo podobny artykuł czeka u mnie do publikacji. Ma się ukazać w czwartek i kryteria są wręcz takie same :) Wniosek nasuwa się jeden. Ta metoda naprawdę działa :)
OdpowiedzUsuńMój wpis pewnie też by poczekał aż do momentu gdy porządnie przetestuje te metody, ale okazja była zbyt dobra by czekać ;) Czekam na wpis u Ciebie:)
UsuńBędę szczera, nie jestem miłośniczką wina, a już tym bardziej się na nim nie znam. Kiedy przychodzą goście po prostu zdaję się na rankingi w Internecie. Od czasu do czasu kupię jakieś czerwone wytrawne, które długo męczę. Mimo wszystko uważam, że wpis konkretny i bardzo przydatny, na pewno polecę znajomym :) Pozdrowienia!
OdpowiedzUsuńJa na początku nie lubiłam wina, bo zawsze było kwaśne, a zazwyczaj nie lubię kwaśnego/wytrawnego alkoholu, więc od wielkiego dzwonu piłam tylko słodkie i półsłodkie wina. Jakieś dwa lata temu do obiadu nagle zachciało mi się wina, jedyne jakie mieliśmy to było jakieś portugalskie, białe i wytrawne. Stwierdziłam, że jestem tak zdesperowana, że spróbuję tego i z ogromnym zdziwieniem odkryłam, że wino bylo przepyszne! Sielanka nie trwała jednak długo i po skończonym posiłu wino przestało mi smakować. Do teraz mam tak, że chętnie piję wino do posiłku, ale kończę je pić, jak tylko kończy się jedzenie. Nie wiem, czy faktycznie posiłek podkreśla smak wina i je uwypukla, ale tak bez niczego nadal nie jestem w stanie pić wina wytrawnego czy też półwytrawnego. Ani znawcą, ani wielkim smakoszem nie jestem, ale wzięłabym z chęcią udział w kursie rozpoznawania wina. Mam też ochotę kiedyś nauczyć robić się własne, ale to chyba bliżej emerytury ;)
OdpowiedzUsuńFajny poradnik :) Często pijemy wino do obiadu lub przy okazji wizyt znajomych. Jedyna rada, jaką mogę dorzucić, to popróbować różnych szczepów i jak któryś smakuje, to się go trzymamy. My tak mamy z Shiraz/syrah, muscat (ale wytrawne/półwytrawne) i riesling. Oczywiście w przypadku win francuskich jeszcze rzadko mamy informację o szczepie na butelce, ale coraz częściej takie widuję na półkach sklepowych.
OdpowiedzUsuńJa to zawsze na zakupy chodzę z osobą, która się zna na winach lub pytam obsługi. Jeśli nikogo z nich nie ma, to zawsze biorę to wino, które brałam ostatnio, zakładając że pamiętam, czy mi smakowało :P
OdpowiedzUsuńHihi, pierwsze zdania to o mnie, kiedy myślę o innych krajach, do głowy przychodzi mi w pierwszej kolejności jedzenie. A w ogóle to bardzo fajny poradnik, najlepsza rada to ta, żeby wybierać takie wina, które najlepiej "schodzą" - najczęściej stosowana przeze mnie strategia. Wino lubię, ale od czasu do czasu. Piwo jednak u mnie rulezzz. ;)
OdpowiedzUsuńMój znajomy dał mi dosyć śmieszną, ale skuteczną radę jak rozpoznać dobre wino: "cienkie szkło = cienkie wino".
OdpowiedzUsuńJa może laikiem już nie jestem, bo coś tam wiem i nie wybieram butelki na chybił-trafił, ale zawsze patrzę na rok produkcji (istnieje również strona, na której wypisane są dobre i słabe roczniki) oraz na to, czy wino było rozlewane w château czy gdzie indziej. Odkąd znam te dwie zasady nie zdarzyło mi się wybrać złego wina.
Jeśli chodzi o cenę, to ostatnio przekonałam się, że jednak cena nie jest wyznacznikiem jakości. Kupiłam wino za 3€, które okazało się jednym z lepszych jakie kiedykolwiek piłam. :)
Uznałam że dobre i złe roczniki to już wyższy stopień wtajemniczenia :P Ale dzięki za patent z butelką, będę zwracać na to uwagę:)
UsuńI jak apéro? Co kupilas w koncu?
OdpowiedzUsuńC.
W końcu to M. poszedł po zakupy i przyniósł jakąś mieszankę Merlot/Cabernet Franc/Cabernet Sauvignon wybierane według metody "co kupują inni" :) Było dobre, ale drugie które przyniósł, gruzińskie, było lepsze :P
UsuńC'est bon le Merlot, ça se boit tout seul ;-)
UsuńLe Cabernet Sauvignon aussi.
Et tu vas bientôt pouvoir te faire un avis sur le Bordeaux!
Twoja Francuzka
Ja przyznaję, że w Szwajcarii nauczyłam się wiele rzeczy na temat wina. I potwierdzam, to co napisała Agnes: 1) szkło nie może być cienkie, 2) trzeba zerknąć na rocznik - niektóre roczniki są kiepskie. Teraz mam "wyczajonych" kilka pewniaków - niestety wszystkie szwajcarskie lub włoskie, czyli chyba się nie przydadzą ogółowi. W Polsce niestety jest duża szansa, że się trafi na jakiś nieznany bubel, tutaj zawsze kupujemy od znanych, lokalnych producentów i wino bardzo bardzo rzadko jest niepijalne.
OdpowiedzUsuńOoo nie znałam patentu "na szkło" :D Roczniki, szczepy, etc. to już wyższa szkoła wtajemniczenia, a stosując tę metodę można pójść kupić wino bez większego przygotowania. U mnie też się sprawdza :)
OdpowiedzUsuńJa nie lubiłem nigdy wina. Dopiero od prewnego czasu zaczeło mi smakować... Warto się jednak przełamać i spróbować :)
OdpowiedzUsuńNie bój się ja też myślę od razu o jedzeniu :D
OdpowiedzUsuńZawsze kupuję najbardziej rozchwytywane wina - sugerując się miejscem po butelkach z winem na półce w hipermarkecie, to dobra metoda.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem wino dobre jest na każdą okazję, nawet na codzienny, zwykły serial we dwoje.
OdpowiedzUsuńWino najlepiej smakuje we dwoje - to prawda. Ale najpierw takie wino trzeba znaleźć. Ja już swoje mam i razem z żoną chętnie je kosztujemny
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o wybór wina to też jakby nie patrzeć trzeba się znać. Druga kwestia to taka, w jakiego rodzaju winach gustujemy. Znakomity wybór znalazłam ostatnio na http://wineavenue24.pl/ . Możemy wybierać nawet według szczepu czy regionu z jakiego pochodzi. Jest w czym wybierać jak najbardziej.
OdpowiedzUsuńJa jeszcze zwróciłabym uwagę na to, w czym podajemy wino. Wina czerwone, białe, czy musujące zasadniczo serwuje się w całkiem innych kieliszkach. Z tego względu mam w domowej gablotce przygotowany zestaw kieliszków, które kupiłam swego czasu na https://duka.com/pl/jedzenie-i-serwowanie-potraw/naczynia-do-serwowania-napojow/zestawy-szklanek-i-kieliszkow. Odpowiednio dobrany kieliszek ni tylko wyeksponuje barwę wina ale także wydobędzie z niego aromat.
Usuń49 year-old Database Administrator II Oates Terbeck, hailing from Val Caron enjoys watching movies like Downhill and Rock climbing. Took a trip to Hoi An Ancient Town and drives a New Beetle. indeks
OdpowiedzUsuńcudowne
OdpowiedzUsuń