Zaproponowane
w tytule nowe porzekadło ludowe dla masochistów przyświecać
będzie wpisowi o tematyce etymologicznej. Zdradziłam się już
bowiem kiedyś, pisząc o powodach dla których warto uczyć się
francuskiego, z moim zamiłowaniem do doszukiwania się powiązań
pomiędzy językami. Szczególnie cieszy mnie odkrywanie słów w
języku polskim, które aż chciałoby się zapisać na modłę
francuską i nagle odkryć, że jedno pochodzi od drugiego. Wymienić
tu można wspomniany już niegdyś abażur (l'abat-jour), a
także garderobę (la garde-robe), donżon (le donjon),
pantalony (le pantalon) i wiele innych, mniej lub bardziej
przydatnych w życiu codziennym słów.
Czasem jednak okazuje się (co wówczas cieszy mnie jeszcze bardziej), że słowo po zapożyczeniu zaczęło żyć własnym życiem albo w ogóle zostało pożyczone w pośpiechu, niechlujnie i najlepiej z błędem. Wtedy robi się ciekawie i nieprzewidywalnie, ba, można się czasem zabawnie pomylić!
Podobno prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie; co do fałszywych, to chyba nie ma żadnej powszechnej zasady, dlatego proponuję Wam poznanie kilku fałszywych francusko-polskich przyjaciół za pośrednictwem niniejszego bloga. Jeśli spotkaliście się już wcześniej to mam nadzieję, że z przyjemnością odnowicie dziś tę znajomość :)
1. Na pierwszy ogień idzie moje ulubione słowo z całej tej ferajny: KASTET.
Po
francusku „le casse-tête” to łamigłówka
– w sensie jak najbardziej intelektualnym. Zapożyczenie musiał
wprowadzić ktoś z poczuciem humoru, kto pozwolił sobie dość
dosłownie potraktować owo łamanie głów. Na dźwięk słowa
[kɑstɛt] zasłyszanego we francuskiej
ciemnej uliczce nie ma więc po co uciekać (choć pewnie rzadko ktoś
rozwiązuje sudoku w ciemnych uliczkach), natomiast więcej niepokoju
może w tym wypadku wzbudzić słowo „le poing américain”
(czyli dosłownie amerykańska pięść).
2.
NEGLIŻ
Stan
całkowitego albo prawie całkowitego pozbawienia odzieży,
pozwalający na bezwstydne błyskanie łydką i kuszenie
krągłościami, z pewnością nie może być stanem naturalnym, ale
musi wynikać z jakiegoś zaniedbania. „Negligé”
[negliʒe]
to zaniedbany, zaś
jeśli chcielibyśmy opisać te skrawki materiału, które prawie nic
nie zasłaniają, to po francusku bardziej odpowiednie byłoby słowo
„le déshabillé”
[dezabije].
Nawiasem mówiąc, występowanie pań w tak zwanym dezabilu
zdarzało
się również w języku polskim.
3.
UTYLIZOWAĆ
Powszechne
rozumienie tego czasownika to niszczenie, ostateczne pozbywanie się
rzeczy niepotrzebnych, choć jak naucza słownik, słowo
to
oznacza powtórne wykorzystywanie (odpadów). Natomiast „utiliser”
[ytilize]
w
rozumieniu francuskim to po prostu czasownik oznaczający używanie
czegoś, nie koniecznie prowadzące do przetworzenia tej rzeczy,
albo, co gorsza, jej destrukcji. Jeśli Francuz będzie chciał oddać
coś do przetworzenia, to użyje raczej słowa „recycler”
-
lepiej
więc nie niszczyć od razu wszystkiego, co ostało nam wręczone
„pour utiliser”.
4.
Klasyka gatunku: PARASOL.
Przykład
na to, że wszystko robimy po swojemu, a skoro kształt się mniej
więcej zgadza, to po co utrudniać sobie życie i dzielić włos na
czworo? Niemniej jednak „le
parasol”
[paʀasɔl],
jak sama nazwa wskazuje, służy do osłony przed słońcem,
natomiast przed deszczem ochroni nas „le
parapluie”
[paʀaplɥi]
(la pluie
=
deszcz. Nieco schizofrenicznie wygląda w słowniku tłumaczenie „la
parapluie = parasol”). Ja też już wprowadziłam do mojego
polskiego słownika słowo „paraplujka”.
5.
PARTER
„Par
terre”
czyli
„na ziemi” lub „na ziemię”, intuicja jest zatem dobra, żeby
pierwszą kondygnację budynku stawiać tuż ponad linią gruntu.
Niemniej jednak francuskie słowo „le
parterre”
[paʀtɛʀ]
oznacza
klomb
lub
kwietnik,
natomiast to co my nazywamy parterem, dla Francuzów stanowi „le
rez-de-chaussée” [ʀed(ə)ʃose]
(z „la
chaussée” nie ma problemu, bo to szosa, natomiast owo „rez”
stanowi
dla mnie pewną zagadkę, jednak najsensowniejsze wydaje mi się
wytłumaczenie, że ma to coś wspólnego z „à
ras”,
czyli bardzo blisko, tak samo jak można ogolić się (raser)
tuż przy skórze).
Myślę,
że wystarczy jak na pierwszy raz, jeśli jednak jesteście ciekawi,
jakie jeszcze wariacje na temat francuskiego wyprodukował język
polski, to z pewnością ucieszy Was wiadomość, że mam w zanadrzu
materiał na kilka kolejnych wpisów w tym cyklu. Żeby jednak nie
nadwyrężać cierpliwości czytelników uczulonych na nadmierne
babranie się w słowach, zakończę na dzisiaj i oczywiście
zachęcam do dzielenia się własnymi spostrzeżeniami odnośnie
takich językowych kalek (bardzo lubię to określenie, gdy nie
wiadomo, czy chodzi o kalkę, czy o kalekę...).
À
suivre.
Bardzo przydatna strona. Będę tutaj częściej zaglądać. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńwww.momentforme89.blogspot.com
Nie wiedziałam, że te słowa pochodzą z francuskiego :) I że są fałszywymi przyjaciółmi :)
OdpowiedzUsuńDzięki za te tekst dowiedziałam się czegoś nowego o naszym języku polskim ;)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńParaplujkę pożyczam! :)
UsuńNiech Ci dobrze służy! Tylko nie zgub :P
UsuńDowcipnie i ze swadą, masz talent. Z przyjemnością się Ciebie czyta! Czekam na kolejne odcinki :) Neseser też z francuskiego :)
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, że ze swadą:D Dziękuję za miłe słowa :) A neseser sobie odnotowuję :)
UsuńCo ja mogę powiedzieć, żeby się nie powtarzać :P
OdpowiedzUsuńLekki, zabawny tekst, pełen użytecznych wiadomości. Przekazuję dalej :)
Rozróżnienie parasol i paraply istnieje również w norweskim - ja na kursie od razu pokojarzyłam sobie to z francuskim podczas gdy reszta gruby wybałuszyła oczy, że "Jak to?!" :)
OdpowiedzUsuńFajne zestawienie, myślę od jakiegoś czasu o takim u mnie :) Bo też można się czasami zdziwić :)
Ja jeszcze używam zimą paraneżu ;) Tylko teraz śniegu jak na lekarstwo. Pozdrawiam z PL, Greta
OdpowiedzUsuń