Pomysł ten chodził mi
po głowie odkąd tylko wzięłam się na poważnie za francuski, a
może nawet jeszcze wcześniej i tak sobie czekał, aż osiągnę
poziom na tyle wysoki, żeby mieć jakieś szanse na przetrwanie w
Szkole Prawa Francuskiego. Obecnie jest już zdecydowanie lepiej, niż
rok temu w październiku, kiedy moje zdolności rozumienia opierały
się raczej o intuicję, niż jakieś solidne podstawy, dlatego też
postanowiłam stawić czoła składanym sobie przez tyle czasu
obietnicom i naprawdę zapisać się na ów kurs – o którym
zamierzam dzisiaj trochę opowiedzieć. Wyjaśniam od razu, że
wszystko to, co napiszę poniżej, odnosi się do kursu
organizowanego na Uniwersytecie Jagiellońskim.
niedziela, 20 października 2013
wtorek, 8 października 2013
I Ty zostaniesz Pitago... tzn. samoukiem, oczywiście. (10 marnych wymówek, po które nie warto sięgać)
Zimno się zrobiło i
październik w rozkwicie, dlatego chociaż nigdy nie byłam za bardzo
przywiązana do kalendarzy i wiele znaczących dat, na które trzeba
specjalnie wyczekiwać zanim się coś zacznie, to z okazji
rozpoczętego właśnie roku akademickiego postanowiłam co nieco
napisać o zaczynaniu. Październik jest bowiem miesiącem, w którym
w szkołach językowych zaczyna się nowy semestr, a w wypoczętych
po wakacjach studentach siedzi mnóstwo zapału i postanowień, że
tym razem będą się uczyć więcej, pilniej i chętniej, zamiast
marnować czas na nie wiadomo co. A przynajmniej ja zawsze miałam w
październiku taki uroczy słomiany zapał... Warto więc wykorzystać
ten moment i podjąć decyzję o rozpoczęciu nauki języka obcego
albo o porządnym wzięciu się za naukę już rozpoczętą.
Od słów do czynów
droga bywa jednak daleka, zaś w dzisiejszej notce zamierzam
poopowiadać nieco o przeszkodach, które sprawiają, że nasze
wzniosłe postanowienia często pozostają jedynie mglistym planem na
dalszą przyszłość. Być może pozwoli to komuś spojrzeć na
siebie z dystansu i tym razem naprawdę wziąć się do roboty.
Zapraszam do lektury.
Dlaczego tak trudno wziąć
się za język obcy?