sobota, 16 stycznia 2016

Wytłumacz mi, dlaczego się nie uczysz? - Francuski w tłumaczeniach cz.2 (Preston Publishing)

Zafundowałam sobie ostatnio mały powrót do przeszłości.
Pamiętacie te chwile, kiedy każda kolejna dawka wiadomości gramatycznych wydawała się miła i przystępna, kiedy stawiało się pierwsze kroki na drodze do językowego oświecenia, wszystko – wtedy jeszcze – od razu składało się w logiczną całość, a postępy były szybkie i widoczne gołym okiem? Być może ci z Was, którzy nie mają alergii na ćwiczenia gramatyczne, pamiętają. Na początku bowiem wszystko jest jakby prostsze, świat obcego języka zdaje się stać otworem i zapraszać, we krwi endorfiny, w głowie entuzjazm, już niedługo będziemy mówić lepiej, niż wszyscy Francuzi razem wzięci.

Być może niektórzy z Was są właśnie na tym początkowym etapie, nieśmiało przechodząc z literki A do literki B oznaczającej początek średniozaawansowania (nie, nie ma takiego słowa). Być może szukacie jakiejś książki do gramatyki, która mogłaby okazać się dla Was przydatna. Śpieszę zatem przedstawić Wam recenzję jednej z pozycji dostępnych na polskim rynku wydawniczym - „Francuski w tłumaczeniach cz.2” wydawnictwa Preston Publishing*.

Ostatnio zasmakowałam w fotografowaniu kiczowatych kompozycji,
a przy okazji próbowałam się wprawić w nastrój do nauki ;)

sobota, 2 stycznia 2016

Prasłówka, czyli przegląd prasy francuskojęzycznej. Cz.1 – dokręcanie śruby.

Kto wie, kto wie, może oto jesteście świadkami narodzin cyklu blogowego, który ma szansę zaistnieć więcej niż dwa, trzy razy, zobaczymy. Z pomysłu prasówki zrobiła (zrobiły?) się „prasłówka”, gdyż – jak Wam już się chwaliłam na facebooku – zdarza mi się czytać francuskie gazety, a tam w artykułach co i rusz pojawiają się jakieś ciekawe słówka, wyrażenia i zwroty i Le Robert wie, co jeszcze. I żal by było się nie podzielić tym wszystkim, zwłaszcza że jeśli Wam o tych słówkach napiszę, to może prędzej kilka z nich zapamiętam. (Nawiasem mówiąc, różnicę między l'humeur (f)i l'humour (m) już zapamiętałam, właśnie dzięki wpisowi na fejsbuczku – tych, co mnie jeszcze tam nie śledzą, zachęcam do polubienia, gdyż co do zasady wrzucam tam rzeczy, które na blogu się nie pojawiają).

Wracając do prasówki. Zwykle przeglądam „Le Monde”, czasem trafiam na inne portale i dopiero powoli, nieśmiało sprawdzam, gdzie mi się podoba i co po francusku warto czytać. Jeśli zatem polecacie jakieś francuskojęzyczne gazety lub czasopisma w wydaniach internetowych, proszę Was, koniecznie dajcie mi znać w komentarzach – chętnie poszerzę swoje horyzonty. Tymczasem przeglądam aktualności i często natykam się na jakieś newsy o Polsce. Wiecie, kiedyś sobie myślałam, że to trochę smutne, że zagranicą tak mało się nami interesują, tak niewiele piszą, a jeśli już, to jakieś krótkie, suche komunikaty, przetłumaczone i streszczone z polskiej prasy. Tak jakby nic naprawdę ciekawego się u nas nie działo, żadna światła myśl, sztuka, kultura, cokolwiek. Ostatnio jednak piszą jakby więcej – a jednak nie cieszy.