niedziela, 16 marca 2014

Ta Katie t'a quitté, czyli Boby Lapointe i francuskie kalambury językowe.

Założę się, że macie ochotę na piosenkę i trochę gierek słownych. Wspaniale się składa, bo mam tu dla Was coś ciekawego, co może Wam się spodobać, a i przy okazji wywoła wesołe uśmiechy na Waszych twarzach. Przy okazji będzie też okazja, by uzupełnić słownictwo okołoalkoholowe, omówione ongiś we wpisie „Je suis sous...”

Od jakiegoś czasu mój chłopiec przygotowuje serię poważnych artykułów o francuskiej muzyce filmowej, stare kino francuskie jest więc u nas niemal codziennie na tapecie – a dokładniej, na monitorze, bo nie mamy ani tapet, ani rzutnika. Tylko z trudem powstrzymuję się więc przed pisaniem tutaj o kolejnych filmach, w których przewijają się Belmondo, Fanny Ardant, Alain Delon i inni, niegdyś piękni i młodzi aktorzy; muszę jednak wspomnieć o tym, do czego doprowadził mnie seans „Strzelajcie do pianisty” ("Tirez sur le pianiste"). A doprowadził mnie do muzycznego – choć właściwie to nie muzyka ma tu największe znaczenie – odkrycia. Urzekła mnie scena udzielania pomocy w ucieczce i sposobu odwracania uwagi od tego faktu następującą piosenką:



Właściwie to urzekła mnie sama piosenka, która niestety, traci na angielskim tłumaczeniu dostępnym w formie napisów. Zainspirowała mnie ona do poszukiwań informacji na temat tego, kim jest, i co jeszcze ma w swoim dorobku muzycznym Boby Lapointe. Jak się okazało, był to autor tekstów zupełnie w moim guście, słynący z kalamburów, zabaw paronimami i z innych gier słownych, dla których ciężko znaleźć polski odpowiednik.

Od razu trafiłam na „Aragon et Castille”, która zachwyciła mnie swoim absurdem, zakończonym jakże gorzką, życiową pointą geograficzną. Zachwyciła zwłaszcza od strony językowej i przez chwilę to ona miała być główną bohaterką tej notki, ale ostatecznie zdecydowałam się na przedstawienie Wam w szczegółach innego utworu, a mianowicie: „Ta Katie t'a quitté. Już sam tytuł zapowiada niezłą zabawę słowami, nieprawdaż?
Ostrzegam, że będzie to zabawa dość skomplikowana, ale za to miła dla ucha! Zwróćcie więc szczególną uwagę na nagromadzenie obok siebie niektórych spółgłosek i wybaczcie, jeśli nie zawsze do końca udało mi się odgadnąć, co poeta miał na myśli.



Zwrotka pierwsza, z której dowiadujemy się, że dziś wieczorem Igor siedzi w barze i pije, bo jego Katia właśnie go zostawiła:

Ce soir au bar de la gare
Igor hagard est noir
Il n´arrête guère de boire
Car sa Katia, sa jolie Katia
Vient de le quitter
Sa Katie l´a quitté
Il a fait chou-blanc
Ce grand-duc avec ses trucs
Ses astuces, ses ruses de Russe blanc
Ma tactique était toc
Dit Igor qui s´endort
Ivre mort au comptoir du bar

Na co warto zwrócić uwagę:
Igor jest hagard - słówko to można tłumaczyć jako błędny, nieprzytomny. Ale co ważniejsze, Igor est noir – a to kolejny sposób na wyrażenie tego, że ktoś jest pijany, mimo że jak naucza Le Petit Robert, na co dzień dziś już się tak raczej nie mówi.
Przy okazji można przyswoić sobie konstrukcję „ne... guère” - czyli niezbyt, niewiele, ogólnie nie tak dużo i nie tak bardzo, jak by było można. Igor nie przestaje pić, bo mu się, biedakowi, nie udało z Katią.
O wyrażeniu „faire chou blanc” wspominałam już kiedyś na Facebooku tłumacząc, że chodzi o to, że coś się komuś nie udało (ne pas réussir).
Un truc może być potoczą nazwą na wszystko i na cokolwiek, ale może też oznaczać mniej więcej tyle, co wymienione dalej une astuce, czy une ruse. Une astuce to sztuczka albo spryt, a une ruse to podstęp.
Napoju Russe blanc chyba nie trzeba przedstawiać.
Taktyka Igora była „toc” - czyli ogólnie rzecz biorąc tandetna. Dlatego też zasnął, ivre mort czyli pijany w trupa, na kontuarze.

Un Russe blanc qui est noir
Quel bizarre hasard! se marrent
Les fêtards paillards du bar
Car encore Igor y dort
Mais près d´ son oreille
Merveille! un réveil vermeil
Lui prodigue des conseils
Pendant son sommeil

Russe blanc (biały Rosjanin) qui est noir (czyli czarny) to, musicie przyznać, szczególnie dziwny przypadek (bizzare hasard!). Igor, jak można wnioskować z imienia, jest właśnie rosyjskiej narodowości, a ten zbieg okoliczności budzi rozbawienie wesołków w barze.
Un fêtard to ktoś, kto lubi się zabawić, imprezowicz, choć w tym kontekście bardziej pasowałoby słowo hulaka, w dodatku paillard, czyli frywolny.
Tymczasem Igor dalej śpi na barze, a tymczasem budzik rumiany (vermeil) marnotrawi na niego wskazówki (ale nie takie zegarowe, tylko des conseils), prawdopodobnie na temat jego obecnej sytuacji. Prodiguer to marnotrawić.

Tic-tac tic-tac
Ta Katie t´a quitté
Tic-tac tic-tac
Ta Katie t´a quitté
Tic-tac tic-tac
T´es cocu, qu´attends-tu?
Cuite-toi, t´es cocu
T´as qu´à, t´as qu´à t´ cuiter
Et quitter ton quartier
Ta Katie t´a quitté
Ta tactique était toc {x2}
Ta Katie t´a quitté
Ote ta toque et troque
Ton tricot tout crotté
Et ta croûte au couteau
Qu´on t´a tant attaqué
Contre un tacot coté
Quatre écus tout comptés
Et quitte ton quartier
Ta Katie t´a quitté

W refrenie w rytmie tykania zegara powraca wciąż myśl natrętna, że Katia odeszła. I myśl natrętna drąży: jesteś rogacz (un cocu), na co czekasz, upijże się (se cuiter), nic więcej ci nie zostało (po rozwinięciu skrótów wychodzi: tu n'as qu'à te cuiter, ze znaną i lubianą konstrukcją ne... que, w połączeniu z avoir à czyli mieć coś zrobić). Upij się zatem, Igorze, i wyprowadź z dzielnicy.
Zdejmij (ôter) swoją czapkę (une toque to rodzaj nakrycia głowy, zwykle kojarzony z kucharzami, choć nie sądzę, by akurat Igor miał z nimi coś wspólnego) i zmień (troquer) swój sweterek (tricoter oznacza robienie na drutach), który jest tout crotté, czyli ubabrany i zabłocony.

Dalej muszę się przyznać, że pozostaje dla mnie tajemnicą, co poeta miał na myśli mówiąc o „croûte au couteau”. Jakieś pomysły? Dodam tylko, że la croûte to może być nie tylko skórka, np. od chleba, ale jakaś dodatkowa warstwa, strup, kto wie, co jeszcze.
W każdym razie doszło do jakiejś utarczki na tle gruchota (un tacot) wycenionego, oszacowanego (coté – od czasownika coter - wyceniać; warto odróżniać od le côté – bok oraz la côte – wybrzeże albo żebro) w sumie na cztery écu, ale nie mam pojęcia, ile to będzie w przeliczeniu na euro, bo jak naucza Wikipedia, wartość monety o tej nazwie zmieniała się na przestrzeni wieków, a obecnie nie ma jej już w obrocie. Zresztą (ot, ciekawostka) w UE też istniała jednostka walutowa o takiej nazwie, dopóki nie została zastąpiona przez euro. No ale wracajmy do naszego bohatera.

Tout à côté
Des catins décaties
Taquinaient un cocker coquin
Et d´étiques coquettes
Tout en tricotant
Caquetaient et discutaient et critiquaient
Un comte toqué
Qui comptait en tiquant
Tout un tas de tickets de quai
Quand tout à coup
Tic-tac-tic driing!

Druga zwrotka może być przedstawieniem snu, który śni nasz Igor. Un catin to określenie prostytutki, ongiś skrót od imienia Katarzyna. Panie tego rodzaju, podstarzałe i przywiędnięte (décati), droczyły się – o ile dobrze zgaduję - z pieskiem rasy spaniel, w dodatku łobuzerskim (coquin). Później pojawiają się jeszcze wychudzone do cna kokietki (choć nie jestem wcale pewna, czy występują tu w postaci rzeczownika), wykonujące następujące czynności: robienie na drutach (wspomniane już tricoter), gadanie w formie przypominającej gdakanie (caqueter – jak to ładnie przetłumaczyć?), dyskutowanie oraz krytykowanie hrabiego, stukniętego zresztą (toqué, czyli tyle co un peu fou, cinglé, wariat jednym słowem), który liczy, krzywiąc się (tiquermieć tik nerwowy), stos biletów kolejowych (un quai – peron). Gdy nagle – dzwonek – wyrywająca ze snu onomatopeja.

Au matin quel réveil
Mâtin quel réveille-matin
S´écrie le Russe, blanc de peur
Pour une sonnerie
C´est une belle sonnerie!

A rano, cóż za pobudka! Mâtin – może stanowić wtrącenie oznaczające zaskoczenie, nie trzeba go więc mylić ze zwykłym porankiem, który jest pozbawiony akcentu nad a. Le réveille-matin to budzik, a okrzyk zdziwienia wydał z siebie nasz nieszczęsny Rosjanin (s'écrier - wykrzykiwać), biały ze strachu, słysząc tegoż budzika dzwonek, zwany la sonnerie.

Zachęcam do głośnego podśpiewywania tej piosneczki w celach ćwiczenia dykcji :)
A jeśli komuś byłoby mało, to poniżej jeszcze wspomniana wcześniej „Aragon et Castille” - może mniej wyginająca język, ale na pewno nie mniej absurdalna. W roli głównej - podobnie jak w klipie z filmu "Strzelajcie do pianisty", sam Boby Lapointe.


4 komentarze:

  1. Świetny dobór piosenki i bardzo dobra analiza tekstu! Wymyślić taki tekst to jedno, a zaśpiewać, nie łamiąc sobie przy tym języka, to drugie. Chapeau bas dla artysty :)
    "un réveil vermeil" to będzie budzik. Później mamy tic-tac, więc myślę, że chodzi o tykający jasnoczerwony budzik, który przypomina mu o jego miłosnej porażce :) Jeśli chodzi o analizę "d'étiques coquettes", myślę, że niepewność spowodowana jest tym tajemniczym de ----> jeśli mamy rzeczownik w liczbie mnogiej poprzedzony rodzajnikiem nieokreślonym, w tej sytuacji des coquettes, to jeśli dorzucimy przed niego przymiotnik to des przejdzie w de ----> de belles coquettes, a jeśli przymiotnik zaczyna się od samogłoski to otrzymamy d'étiques coquettes, co daje chudziutkie kokietki :) Pozdrawiam i czekam na więcej takich wpisów!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za wyjaśnienie, zwłaszcza ten budzik dodał więcej sensu tłumaczeniu :) A z tym "de", które tak kombinuje przed przymiotnikiem, faktycznie już się kiedyś spotkałam - ale jak widać zapomniałam :P
      Cieszę się, że wpis się spodobał :)

      Usuń
  2. Świetna piosenka, bardzo wesoła, a próbowanie jej zaśpiewać sprawiło, że wybuchałam śmiechem co 3 sekundy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam też inne jego piosenki! Cieszę się, że przypadła Ci do gustu :)

      Usuń