Dziś chciałabym szerzej
opowiedzieć o kursie francuskiego, który jest jednym z najbardziej stałych
elementów mojej nauki. Do niektórych kursów zaglądam od czasu do czasu, bywa,
że tylko wyrywkowo, niektóre porzucam, gdy mi się znudzą, natomiast ten jest na
tyle interesujący i moim zdaniem skuteczny, że bardzo chętnie przechodzę przez
kolejne lekcje.
Zanim jednak przejdę do szerszej charakterystyki
programu „French in Action”, wyjaśnię tylko, że mój sposób nauki zakłada
uczenie się tych samych zagadnień z kilku różnych źródeł. W ten sposób nie
nudzę się powtórkami tego samego materiału, a jednocześnie przypominam sobie
to, co już kiedyś poznałam. Nie robię jednak tak, że jeśli uczę się np. czasu
przeszłego, to we wszystkich kursach przerabiam równolegle czas przeszły – to by
było nużące, a jednocześnie zbyt skomplikowane organizacyjnie. Mam kilka (zróżnicowanych konstrukcyjnie
i tematycznie) kursów, które po prostu po kolei przechodzę; do nich należy m.in.
„Grammaire en dialogues”, „Coffee Break French”, ostatnio również kurs
LANGMaster, no i właśnie towarzyszący mi niemal od samego początku mojej nowej
przygody z francuskim – „French in Action”, który daje mi naprawdę bardzo dużo
radości przy nauce. Myślę, że skupienie się wyłącznie na jednym z tych kursów
nie przyniosłoby pożądanych efektów, a na pewno nie bez żmudnych powtórek i
uczenia się na pamięć z notatek.
No dobrze, to o co chodzi w tym
całym francuskim w akcji?
„French in Action” to kurs
złożony z 52 krótkich, około półgodzinnych filmów, a właściwie odcinków pewnej
historii, następnie komentowanej przez nauczyciela. Twórcą całej serii jest
niejaki Pierre Capretz z Uniwersytetu Yale, którego metoda zakłada pełne zanurzenie
się w języku francuskim – dlatego oglądając kolejne odcinki słyszymy wyłącznie
język francuski. Jedynie pierwszy odcinek, typowo techniczny, wyjaśniający
założenia tego sposobu nauczania, jest po angielsku.
Odcinki podzielone są na pewne
stałe elementy (choć na pewnych etapach zachodzą zmiany w tej kompozycji):
najpierw zajęcia z uczniami w klasie, później krótka historia o paryżance
Mireille i gładkolicym chłopcu z Ameryki – Robercie, następnie zaś wyjaśnienie krok
po kroku obejrzanych scen, wytłumaczenie kluczowych słów, czasem graficzne ich
zobrazowanie przez profesora. Na koniec, tytułem krotochwilki, krótka scenka
kukiełkowa, na modłę francuskich teatrzyków ulicznych.
Co jest wyjątkowego w tym
programie? Kilka rzeczy. Po pierwsze jest ciekawy, przyjemny w odbiorze,
historia opowiedziana jest z humorem i trochę z przymrużeniem oka (Robert robi
naprawdę cielęce miny, a Mireille bezwstydnie paraduje bez stanika, co podobno budziło
kontrowersje wśród widzów). Po drugie, ciągle słyszymy nowo poznane słowa i zwroty
w różnych sytuacjach, w różnych kontekstach i wbijają nam się one do głowy o
wiele lepiej, niż gdybyśmy je sami sobie odczytywali po kilkadziesiąt razy,
zwłaszcza że pojawiają się one w połączeniu z obrazkami, zdjęciami, słyszymy je
we fragmentach wyciętych z prawdziwych francuskich filmów. Po trzecie,
francuski w tym programie jest pełen skrótów, idiomów i wyrażeń potocznych, a
więc taki, który spotkamy w prawdziwym życiu, jeśli kiedyś wybierzemy się do
francuskojęzycznego kraju.
Natomiast na podstawie samych filmów
można poznać jedynie najbardziej niezbędne podstawy kolejnych konstrukcji
gramatycznych, więc w tym zakresie konieczne jest uzupełnianie swojej wiedzy z
innych źródeł.
Oprócz filmów video do nauki
potrzebny jest również textbook, w
którym znajdują się transkrypcje dialogów. Dotyczy to jednak wyłącznie
początkowej części każdego odcinka, czyli głównie do historii Mireille i
Roberta. Nie ma tam natomiast skryptów z tego, co następnie tłumaczy profesor.
Poza tym metoda Capretza przewiduje również korzystanie z zeszytu ćwiczeń,
którego jednak nie posiadam, więc nie mogę się na jego temat wypowiedzieć.
Opowiem jednak pokrótce, jak wygląda moja nauka z tym programem.
Kilka pierwszych odcinków to same
podstawy języka, a więc coś, co niekoniecznie budzi ogromne zainteresowanie –
zwłaszcza osób, które już kiedyś choć trochę uczyły się francuskiego. Warto
jednak je obejrzeć choćby po to, by orientować się w początkach historii, którą
będziemy później przez cały czas śledzić. Ja początkowe odcinki właśnie po
prostu obejrzałam, a moja prawdziwa nauka zaczęła się dopiero później, mniej
więcej od ósmego odcinka, kiedy to na dobre pojawia się Mireille i jej rodzina.
Każdy następny odcinek oglądam
dwa razy. Pierwszy raz po prostu, od początku do końca, starając się zrozumieć
jak najwięcej – co często nie jest proste, bo o ile profesor mówi powoli i
wyraźnie, o tyle Robert, a tym bardziej Mireille, śpieszą się i skracają co
tylko się da. Natomiast za drugim razem symultanicznie oglądam i czytam skrypt,
zatrzymując film, notując nieznane słówka i sprawdzając je w słowniku. Później
robię również notatki z tej części, w której objaśniane są najważniejsze
zagadnienia. Od mniej więcej piętnastego odcinka wprowadziłam sobie również
kolejne ćwiczenie – zapisuję wszystko, co mówi profesor. Każde zdanie, po
kolei, zatrzymując, cofając, odsłuchując kilka razy. W ten sposób tworzę własny
skrypt z lekcji, a przy okazji odkrywam nowe słówka, na które wcześniej nie
zwróciłam uwagi, utrwalam pisownię i mam sto procent pewności, że wszystko
zrozumiałam. Zajmuje to mnóstwo czasu, ale też daje dużo satysfakcji i po takim
zanotowaniu wszystkiego czuję, że pewne wyrażenia bardzo mocno wyryły się w mojej
pamięci. Oczywiście zgadzam się, że i bez tego można się nauczyć tego, co jest
kwintesencją lekcji, ale to taki mój sposób na utrwalanie sobie tego, czego się
uczę.
Naprawdę gorąco polecam ten
program do nauki i zachęcam, by nie zrażać się początkowym brakiem zrozumienia,
gdyż po jakimś czasie to zanurzenie się we francuskim naprawdę zaczyna dawać
rezultaty. Oczywiście nie obejdzie się bez pracy ze słownikiem i bez ogarnięcia
materiału z każdej lekcji, bo samo jednorazowe obejrzenie wszystkich odcinków
pewnie nie przyniosłoby dużych efektów. Jednak przy odrobinie zaangażowania ten
kurs potrafi być niezwykle przydatny i pozwala na osłuchanie się z francuskim.
Wszystkie odcinki można obejrzeć za darmo w Internecie, jedyny mankament jest taki, że ta opcja jest co do zasady dostępna tylko dla użytkowników znajdujących się w USA i Kanadzie. Na szczęście można je także znaleźć na Youtube, np. tutaj (choć nie mogę obiecać, że kiedyś stąd nie zniknie). Również textbook łatwo znaleźć, więc tak naprawdę nic nie stoi na przeszkodzie, by od razu zabrać się do nauki :)
[Na zakończenie jak zwykle kilka słów o tym, jak się ostatnio uczyłam - nie trzeba tego czytać]
(wycięte) ;)
38 year old Senior Editor Luce Beevers, hailing from Angus enjoys watching movies like Vehicle 19 and Candle making. Took a trip to Cidade Velha and drives a Neon. przeczytaj ten post tutaj
OdpowiedzUsuń