Ostatnim razem gdy nastała pora
wyruszenia na lektorat uznałam, że jednak za brzydko, za zimno, za mokro i w
ogóle że niemal godzinna podróż z przesiadką przez zakorkowane ulice to nie
jest to, na co mam ochotę. O ileż przyjemniej będzie zostać w domu i – dla odmiany!
:) – pouczyć się francuskiego. O tym, czego się dowiedziałam, śpieszę donieść,
bo może Was to zaciekawi.
Wybór mój padł na dwudziesty piąty
odcinek French in Action, jednak żeby tak całkiem nie rezygnować ze spacerów,
postanowiłam przy okazji pozwiedzać za pomocą Google Maps ulice Paryża, po
których Robert – główny bohater – błąka się ze swą uroczo tępą miną. Tym razem
zaczął swą włóczęgę od ulicy Mouffetard, pogapił się na stragany, a następnie
wlazł do jakiejś restauracyjki, jako że był to akurat odcinek o jedzeniu. W
restauracji zaś spostrzegł damę, która okrutnie narzekała i wybrzydzała
(słownik PONS nie znał słowa „rouspéter”,
na szczęście z pomocą przyszedł słownik reverso).
Damą tą była Tante Georgette, która najpierw skrytykowała czystość każdego
elementu zastawy stołowej, a następnie koniecznie chciała zjeść la tête de veau (naprawdę akurat głowę?).
Ta jednakowoż była niedostępna, kelner zaproponował un pied de porc, którego nasza bohaterka nie chciała (co mnie akurat
nie zszokowało. Un pied (?!) de porc?), upierając się przy głowie. Bezradny
kelner rzekł: "Je regrette, Madame… le
lapin à la moutarde est très bien." Po czym, biedak, usłyszał – jakże intrygujące – „La moutarde, la moutarde, elle me
monte au nez!”
Właśnie tego typu zaskakujące
ciekawostki sprawiają, że bardzo lubię ten program. W dalszej części bowiem
profesor próbuje wyjaśnić, co właściwie miała na myśli Tante Georgette. „Regardez Tante Georgette ici. La moutarde
lui monte vraiment au nez.” – Przy czym wymieniona dama wącha musztardę ze
słoiczka i kicha. Następnie zaś pojawia się inna scena, w której Mireille chowa
swojej młodszej siostrze des boules de
gomme, po czym drażni się z nią mówiąc, że nie wie, o co chodzi, siostra
zaś uparcie domaga się zwrotu cukierków. W końcu wpada w złość i krzyczy „La moutarde me monte au nez! Rend-moi mes boules
de gomme!”
Nabrawszy pojęcia, o co może
chodzić z tą musztardą, sięgnęłam jeszcze do bardzo ciekawego słownika, który
wyjaśnił mi nieco pochodzenie owego wyrażenia, zalecając jednocześnie
zjedzenie jednej łyżki ostrej musztardy przed kontynuacją lektury, żebym mogła
nabrać jako takiego pojęcia o zagadnieniu :) Wszystkim zainteresowanym polecam zajrzeć tutaj: expressio: "la moutarde lui monte au nez"
Bon apetit!
PS I tak to właśnie wygląda, my narzekamy, że dostajemy musztardę po obiedzie, a Francuzi nie chcą jej nawet i do obiadu. ;)
PS I tak to właśnie wygląda, my narzekamy, że dostajemy musztardę po obiedzie, a Francuzi nie chcą jej nawet i do obiadu. ;)
Spodobała mi się puenta :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńdzięki za French in action chociaż z tego co zobaczyłem na Youtube nie jest to zbyt nowy program. Ze swojej strony mogę polecić podobny serial Extr@ French (jest na Youtube). W sam raz dla osoby, która ma już jakieś podstawy a chciałaby wreszcie pooglądać coś śmiesznego. Pozdrawiam. Robert
OdpowiedzUsuńFakt, nie jest nowy, korzystają tam z budek telefonicznych i płacą we frankach, ale podejrzewam, że sam francuski jakoś strasznie się nie zmienił przez te 25 lat :P Natomiast sama metoda nauki jest dla mnie bardzo skuteczna i po dwukrotnym obejrzeniu odcinka (raz w całości, a potem z pauzami i tłumaczeniem) bardzo dużo mi zostaje w głowie :)
UsuńDzięki za polecenie Extra@ French, pierwszy odcinek całkiem zachęcający, choć bardziej w ramach relaksu niż nauki :)