Powyższe pytanie jest
oczywiście tanią zagrywką, mającą sprowadzić na mojego blogaska
nieszczęsne duszyczki, które za pomocą Googli próbują rozwiać
gnębiącą ich niepewność. Ale skoro już tu trafiłaś, duszyczko
– oraz Ty, stały czytelniku, w którego istnienie wierzę –
zechciej odprężyć się przez chwilę przy moich luźnych
dywagacjach na zadany temat. A może i wtrącisz swoje trzy grosze na
koniec?
Pozwólcie mi rozpocząć
od pewnej ogólnej deklaracji, która rzuci nieco światła na moje
stanowisko wobec poruszanego problemu. Niniejszym uroczyście
oświadczam, że mam alergię na puste frazesy udające aksjomaty, a
od nieprzemyślanego powtarzania banałów dostaję swędzącej
wysypki. Niektóre powielające stereotypy zdania są tak
wyświechtane, że się robi słabo na ich widok i od razu wiadomo,
że to myślowe kopiuj-wklej.
Jednym z takich
stereotypów jest stwierdzenie: francuski to bardzo trudny język.
Od dawna zastanawiam się,
jak ustosunkować się do powyższego stwierdzenia – zgodzić się,
zaprzeczyć, a może wykręcić się wygodnym „to zależy”?
Ostatnie rozwiązanie byłoby pójściem na tak zwaną łatwiznę:
podałoby się kilka argumentów za, kilka przeciw i na koniec ładnie
podsumowało, że wszystko jest kwestią indywidualnych
predyspozycji. Nuda.
Z drugiej strony, kiedy
błąkam się po Internecie i zahaczam o fora językowe, co jakiś
czas natrafiam na argumenty za tym, jak to ciężko jest nauczyć się
francuskiego, bo wymowa taka trudna, bo jak się pojedzie do Francji
to nie ma szans na zrozumienie native'a i w ogóle jedyny sposób to
wiele lat mordęgi z nauką, a najlepiej to w ogóle sobie odpuścić
i wziąć się za włoski, bo jest łatwy. I gdy czytam takie coś,
to czuję, jak rodzi się we mnie bunt i mam ochotę głośno
protestować i wieść lud na barykady z hasłem na ustach:
Francuski jest łatwy.
Żeby lepiej zrozumieć,
jak to możliwe, należy wykonać kilka operacji myślowych.
Po pierwsze, warto sobie
uświadomić że angielski – o którym zwykle się myśli, że
jest łatwy, bo wszyscy się go uczymy i w jakimś stopniu znamy –
wcale łatwy nie jest. Angielska wymowa nie jest łatwa ani tym
bardziej intuicyjna dla Polaków, o czym można się przekonać
podsuwając angielski tekst osobie, która nigdy nie miała
styczności z tym językiem. Zasady wymowy są czymś, co musieliśmy
sobie przyswoić na początku nauki, ale zwykle było to tak dawno
temu, że już tego nie pamiętamy. Mogę się też założyć, że
większość z uczących się tego języka nie do końca uświadamia
sobie różnorodność dźwięków występujących w angielskim i
upraszcza je – a mimo to jest w stanie jakoś się dogadać, mimo
nie do końca poprawnej wymowy (zastanawialiście się kiedyś, jak
łatwo jest błędnie wymówić zdanie „let's focus”, tak
żeby dla Brytyjczyka zabrzmiało jak „let's fuck us”? :))
Podobnie jest z
francuskim. Na początku musimy poznać podstawy fonetyki, oswoić
się nieco z ortografią i nabrać wprawy w wymawianiu poszczególnych
zbitek liter. W moim odczuciu zasady rządzące wymową są tak
naprawdę jasne i przejrzyste i po jakimś czasie patrząc na dane
słowo od razu będziemy wiedzieć, jak je wymówić. Przynajmniej na
razie nie zetknęłam się jeszcze z tak ogromną liczbą wyjątków,
jak w angielskim (polecam posłuchać wiersza na ten temat: The Chaos).
Ażeby uzmysłowić
sobie, że diabeł francuskiej fonetyki nie taki straszny, jak go
malują, należy:
1. Zrozumieć, że
nie musimy od początku rozróżniać brzmienia bardzo podobnych
dźwięków, np. zapisywanych jako è,
é, ai,
etc. które dla naszych
polskich uszu brzmią właściwie identycznie. Żeby
rozróżnić znaczenia słyszanych słów, lepiej skupić się na
kontekście, a żeby lepiej rozumieć kontekst, trzeba przede
wszystkim rozwijać słownictwo. To o wiele lepszy sposób, niż na
siłę zmuszać się już w pierwszych dniach nauki, żeby uchwycić,
czym się różni wymowa pojedynczych
słów, które na razie wydają nam się identyczne (np. mais,
mai, me, mes).
Umiejętność dostrzegania niuansów i poprawa wymowy przyjdzie z
czasem, jeśli będziemy ćwiczyć. No i tak samo jak w innych
językach – nie trzeba mówić idealnie, żeby być zrozumianym.
2.
Zrozumieć, co trzeba zrobić z ustami, żeby uzyskać pożądany
dźwięk. Trochę teorii rozjaśni nam w głowach i przyśpieszy
proces nauki wymowy, bo nie będziemy próbować na ślepo. Polecam
wspominaną już przeze mnie kiedyś książkę Marii Szypowskiej
„Francuski dla początkujących”, w której dość jasno
zobrazowane są podstawowe zasady wymowy, są obrazki ułożenia ust,
krótki opis i porównanie do dźwięków pojawiających się w
polskich słowach.
3.
Dużo
słyszeć i starać się słuchać francuskiego – piosenki,
podcasty, bajki i radio, konsekwentnie sączące język w nasze uszy,
prędzej czy później wykształcą w nas pewną intuicję do
rozpoznawania dźwięków i rozumienia wypowiedzi. Przy
okazji będziemy się przyzwyczajać, że np. niektóre litery
pozostają bezdźwięczne, są „zjadane” - ale przecież i w
angielskim nie wymawia się wszystkiego! (np.
b
w „debt”
i
„thumb”,
p
w „psychologist”,
itd.)
4.
Uczyć się słów od razu z wymową. Przydatne do tego celu mogą
być wszelkiego rodzaju programy przeznaczone do nauki słownictwa
(np. polecany przeze mnie Profesor Pierre), słowniki internetowe z
możliwością odtworzenia dźwięku albo nawet syntezatory mowy.
5.
Odrzucić
przekonanie, że to język polski wymawia się łatwo bo „czyta się
tak, jak się pisze”. Dla obcokrajowców polska wymowa wcale nie
jest taka intuicyjna, w naszym języku występują dźwięki, których
nie rozróżnia np. angielskie ucho, jak chociażby „sz” i „ś”.
Każdy język to odrębny system, którym
rządzą logiczne zasady. Francuska wymowa różni się od polskiej,
to prawda, ale nie jest
dowolna. Trzeba tylko znaleźć i zrozumieć klucz. A potem ćwiczyć.
6.
Dać
sobie trochę czasu, nie wychodzić z założenia, że albo się
zrozumie od razu, albo wcale. Trzeba w to włożyć trochę pracy,
nie czarujmy się. Ale irytują mnie twierdzenia, że „możesz
się uczyć francuskiego przez parę lat, a jak pojedziesz do
Francji, to i tak nie zrozumiesz ludzi na ulicy”.
To normalne, że naukę rozumienia ze słuchu lepiej zaczynać od
wolniejszych wypowiedzi, tak jest w przypadku każdego języka. Poza
tym znowu – im bogatszy nasz zasób słownictwa, tym większa
szansa na zrozumienie Francuza, bo nie tracimy czasu na
zastanawianie się nad
tym, co usłyszeliśmy i przypominanie sobie, co to znaczy, przez co
mamy możliwość nadążenia za mówiącym. Ja sama uczę się
dopiero niecałe półtora
roku, a już teraz
podsłuchuję francuskich turystów w autobusach i coraz lepiej mi
idzie wtykanie nosa w nie swoje sprawy ;) A w czasie najbliższych
wakacji mam zamiar odwiedzić Francję i rozmawiać po francusku z
autochtonami, ot co!
No dobrze, to było
przydługie po pierwsze, które po drodze zjadło po
drugie, dlatego teraz czas na po trzecie. Francuski
jest łatwy, ponieważ jest intuicyjny. Dotyczy to zarówno
gramatyki, jak i słownictwa, które bardzo często jest podobne
do angielskiego, a i w języku polskim jest całe mnóstwo zapożyczeń
z francuskiego, które pozwalają na szybszą naukę za pomocą
skojarzeń. Sama zresztą co chwila z radością odkrywam, że jakieś
polskie słowo, często rzadziej używane bo posiadające
popularniejszy synonim, pochodzi od jakiegoś prostego francuskiego
słowa.
Byłabym także
sceptyczna wobec argumentów, że gramatyka francuska jest trudna, bo
jest AŻ OSIEM czasów i jeszcze ten nieszczęsny subjonctif.
Liczyliście kiedyś, ile jest czasów w angielskim? Ja nie liczyłam,
ale wydaje mi się, że może być ich więcej. Oczywiście na
poziomie podstawowym można się dogadać znając tylko najprostsze
czasy, tak samo jak w każdym innym języku, a we francuskim nie ma
przynajmniej problemu z podziałem na czasy simple i
continuous.
Rozprawmy się od razu z
zarzutem, że francuski jest trudny, bo trzeba znać rodzaje
rzeczowników, uzgadniać przymiotniki i odmieniać czasowniki przez
osoby. Spójrzmy prawdzie w oczy – w wielu językach tak jest, w
polskim i w niemieckim mamy jeszcze rodzaj nijaki, a angielski może
i faktycznie pod tym względem jest przystępniejszy, ale w zamian
oferuje nam inne ciężary, jak np. czasowniki frazowe.
Na tym na razie zakończę,
bo moja notka i tak już nadmiernie się rozrosła, ale myślę, że
udało mi się przynajmniej w pewnym stopniu nakłonić niedowiarków
do zmiany podejścia i próby spojrzenia na język francuski nie jak
na nieuchwytne kuriozum, ale jak na język jeden z wielu, którego z
powodzeniem uczy się mnóstwo ludzi w samej Europie; w końcu
jeszcze nie tak dawno był on tym, czym dla nas obecnie angielski,
czyli językiem „międzynarodowym”. Może faktycznie nie jest tak
łatwy jak jazda na rowerze, odpoczywanie i jedzenie czekolady, ale
na pewno efektywna nauka nie jest poza zasięgiem osoby, która chce
się go nauczyć. Dlatego nie dajcie się zwieść stereotypom i
proszę, nie pytajcie o zdanie osób, które mówią, że uczą się
francuskiego od lat i nadal nic nie rozumieją, jeżeli cała ich
nauka ogranicza się do jednej albo dwóch lekcji w tygodniu w szkole
i ściągania na klasówkach. Ja też się tak „uczyłam” języków
w szkole i teraz żałuję, że wtedy nie przyszło mi do głowy,
żeby się za to zabrać jak należy ;)
Masz rację, że pozory często mylą. Po 10 latach przerwy zaczęłam powtarzać angielski. Kiedy na nowo zobaczyłam ile jest czasów i jakie niuanse one wyrażają, to stwierdziłam, że francuski to betka. Angielki wydaje nam się łatwy, bo nie ma w nim odmian i szybciej osiągamy poziom komunikatywny, a we francuskim najpierw trzeba wkuć na pamięć wszystkie nieregularne czasowniki, żeby móc ruszyć z miejsca.
OdpowiedzUsuńDla mnie francuski nie jest ani nadmiernie łatwy, ani zabójczo trudny. Jednak myślę, że we francuskim, jak i innych językach romańskich, w gramatyce występuje wiele niuansów na które trzeba uważać. Co może powodować pewną trudność.
OdpowiedzUsuńZ tym moim twierdzeniem, że jest łatwy, to może trochę taka moja prowokacja ;) Tak naprawdę każdy język ma swoje niuanse i im bardziej się chcemy w niego zagłębić, tym więcej trudności i wyjątków od reguł napotkamy. Chodzi mi przede wszystkim o to, żeby nie demonizować i nie robić z francuskiego języka nie do nauczenia.
Usuń*francuski to język germański ;)
Usuńpoproszę o źródło tej informacji :)
UsuńNie germański tylko romański zgermanizowany.
Usuńw angielskim może dużo więcej czasów, no ale we francuskim też dużo odpowiedników podkreślających niuanse które czasen sprawiają kłopoty w szybkiej mowie. Dla przykładu z tych łatwiejszych: La mise en relief, czyli uwypuklenie. :)
OdpowiedzUsuńpowiem Ci, że jestem ofiarą powtarzanych przez ludzi frazesów na temat trudności francuskiego !!! Dla mnie jest on tak logiczny, że nie potrafię odnaleźć się w zawiłościach języka angielskiego i być może jestem nawet jedyną osobą nie znającą tego języka...cóż, może gdybym nauczyła się najpierw angielskiego a potem wzięła się za francuski miałabym większą łatwość ale kolejność była jednak inna...nie żałuję bo nauka francuskiego wynikała z miłości do niego a angielskiego z potrzeby zaliczenia fakultetu...wracając do nauczania czy uczenia się francuskiego,jestem ofiarą gdyż rodzice często odradzają swoim dzieciom uczenia się tego języka, wmawiając im jaki to on jest trudny i tak na prawdę nie do nauczenia...ja tymczasem postanowiłam obalić te komentarze metodą prowadzenia moich zajęć...a mianowicie,uświadamiam moim uczniom, że w ich ukochanym języku angielskim znajdą mnóstwo tych samych słów o identycznym znaczeniu, jedyne co im pozostaje to przyswoić brzmienie i wymowę francuską...uwypuklam te momenty podczas nauki kiedy to konstrukcję zdania francuskiego można podciągnąć pod tę w języku polskim ! a co do wymowy, bo R vibrant też ich przeraża,ona przychodzi niepostrzeżenie, nie wiadomo w sumie kiedy i nam zaczyna R wibrować w gardle... ostatnie jeszcze wrażenie z nauki, ucząc się angielskiego, uczniowie już po pierwszej lekcji mająwrażenie, że mówią w tym języku natomiast,żeby powiedzieć coś po francusku, trzeba temu językowi poświęcić trochę więcej czasu i systematycznie uczyć się zadanego materiału bo jak zabraknie jednego elementu, możemy nie ruszyć z miejsca...jest wymagający ale jak mu się oddamy to on nam się zrewanżuje tym samym ;-))
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, ewa
Dla mnie osobiście ważne jest podejście emocjonalne - angielskiego po prostu nigdy nie lubiłam, francuski kochałam i kocham. Jeśli jest motywacja język nie wydaje nam się taki straszny. Jako ciekawostkę powiem, że uczyłam się jakiś czas temu islandzkiego - teraz niewiele pamiętam, ale w porównaniu z nim francuski jest simple comme bonjour :) To prawda, że angielski nie jest wcale taki prosty jak się wszystkim wydaje. Też uważam, że ludzie demonizują język francuski. Niestety takie utarte opinie trudno jest zmienić, ale warto próbować. Oczywiście nie oszukujmy się - dojście do mojego obecnego poziomu wymagało wiele pracy i czasu - ale teraz się cieszę, bo gdybym nic nie robiła, czas i tak by minął, a ja nic bym nie umiała.
OdpowiedzUsuńWszystko zalezy od motywacji, tak jak piszecie dziewczyny. Nawet najtrudniejszy jezyk to bulka z maslem, jesli chcemy sie go nauczyc. Jestem tak zakochana we francuskim, ze angielski lezy i blaga o reaktywacje, nawet jesli doskonale sobie zdaje sprawe, ze wypada znac ten jezyk na poziomie komunikatywnym. Ale jakos mi nie po drodze, brak motywacji, emocji no i tej cudnej melodii jezyka :)
OdpowiedzUsuńFrancuzkiego uczę się dopiero kilka tygodni, bo jest to mój główny kierunek na studiach. Powiem szczerze, że początki mam trudne. Ciężko mi idą te dźwięki, nie umiem jeszcze nawet przyczytać poprawnie słów, czuję się pierwszakiem, ale wierzę, że z czasem będzie łatwiej, tak jak kiedyś z angielskim. Chociaż tego ostatniego tak się i nie nauczyłam aż tak dobrze by móc się komunikować na żywo.
OdpowiedzUsuńPoczątki zawsze są trudne, zwłaszcza gdy uczy się tylko na kursie, bo jednak żeby przyswoić wymowę potrzeba trochę czasu. Jeśli chcesz potrenować wymowę w domu, to polecam odsłuchiwać poznawane słówka - taką możliwość ma np. słownik PONSa, możesz też robić fiszki w quizlet.com i tam powtarzać je ze słuchu za pomocą opcji "speller". Poza tym cierpliwość, praktyka i słuchanie czynią mistrza :) Powodzenia i gdybyś miała jakieś pytania, to śmiało :)
UsuńFrancuzkiego uczę się dopiero kilka tygodni, bo jest to mój główny kierunek na studiach. Powiem szczerze, że początki mam trudne. Ciężko mi idą te dźwięki, nie umiem jeszcze nawet przyczytać poprawnie słów, czuję się pierwszakiem, ale wierzę, że z czasem będzie łatwiej, tak jak kiedyś z angielskim. Chociaż tego ostatniego tak się i nie nauczyłam aż tak dobrze by móc się komunikować na żywo.
OdpowiedzUsuńPour moi, la grammaire française est assez irrationnelle et il y a énormement de mots homonymes ou homophones. Il faut passer beaucoup de temps en écoutant les Français parler avant qu'on puisse distinguer toutes ces mots courts qui permettent à conjuguer les verbes ou lier les locutions et les idiotismes. Je parle aussi anglais et je dois admettre qu'il était plus facile de comprendre français en pensant en anglais qu'en pensant en polonais :)
OdpowiedzUsuńBonne chance à tous!
Będę wredna i się przyczepię. Polski dla polaków bywa o wiele trudnijeszy jak chociażby zdanie w Twej notce "Polecam posłuchać wiersza". Powinno być "[Posłuchać (kogo?co?) wiersz". Wklepywanie dopełniacza w miejsce biernika to ostatnio nagminny błąd gramatyczny. Francuski przy tym wydaje się językiem banalnym : D
OdpowiedzUsuńPoza tym bardzo interesujące podejście. Z językiem trzeba się przede wszystkim osłuchać ( a jeśli i to sprawia trudności - poćwiczyć słuch) by przyswoić sobie jego melodię.
Poprawka : Może i faktycznie tam powinno "Posłuchać wiersza". Ostatnio razi mnie ciągła odmiana przez dopełniacz, że zapominam gdzie faktycznie powinnien być : D
UsuńJestem pewna tego dopełniacza i w razie czego będę go bronić :)
UsuńZ ciekawości aż sprawdziłam w słowniku i Aulnay ma rację, broniąc dopełniacza :)
UsuńPewnie że racja! Posłuchać wiersza, posłuchać muzyki, posłuchać mamy i taty!
UsuńOd zawsze chciałam nauczyć się języka francuskiego, a teraz mam szansę to marzenie spełnić i zaryzykuję.:) Cieszę się, że tutaj trafiłam i będę zaglądać częściej.
OdpowiedzUsuńFrancuski to jest to, to mój jezyk. Przekonuje sie o tym po latach. Wracam do niego i czuje ulgę. Nie będę uczyła się tych języków, których nie lubię, nie pasują mi. Francuski jest jak piosenka: tylko na początku ciężko załapać i rytm i słowa, po jakimś czasie można w tym płynąć jak w pięknym utworze.
OdpowiedzUsuńZgadzam sie ze warto sie uczyć francuskiego. To język, który płynie, jest jak dobra piosenka. Tylko na początku człowiek gubi się w rytmie i w słowach, potem idzie lzej, coraz lzej. Właśnie wracam do tego jezyka po latach... Zdecydowałam, ze nie chce meczyć sie z angielskim, czy ze szwedzkim, chcę umieć ten jezyk, który mi pasuje, pasjonuje i nie zadreczać sie czy i gdzie i czy aby na pewno mi się przyda.
OdpowiedzUsuńNo to zobaczymy. Jak na razie idzie kiepsko. Pozdrawiam i będę zaglądać.
OdpowiedzUsuńZnalazłam w tym poście odpowiedzi na wszystkie pytania, które od dłuższego czasu nie dawały mi spokoju ;)
OdpowiedzUsuńdziękuje za ten post, jestem w trakcie składania podań do liceów, i dalej nie wiem czy zdecydowac się na niemiecki - którego brzmienia nie znoszę, czy wybrać ukochany francuski!
OdpowiedzUsuńAle teraz już jestem prawie pewna, postawię na francuski :)
dam radę, mam nadzieję :D
Zobaczymy 1 września,jak pójdzie mi nauka upragnionego języka:D
OdpowiedzUsuńJuż pobrałam apkę, nauczyłam się paru podstaw i mam nadzieję, że w 1 gimnazjum, będę miała z niego piąteczkę;D Chłonę języki jak gąbka... Dobrze sobie z nimi radzę.
W języku angielskim jest 16 czasów :-)
OdpowiedzUsuńW zasadzie... nie.
UsuńSą tylko dwa czasy - teraźniejszy i przeszły. Present i past SIMPLE.
Continuous, perfect, perfect continuous to tylko aspekty.
Czas przyszły - z punkt widzenia gramatycznego - nie istnieje, bo wyraża go tylko operator will lub konstrukcje be going to, lub aspekt present continuous.
No i teraz... czy formy wykorzystywane w okresach warunkowych lub mowie zależnej możemy nazywać czasami?
Gramatyka angielska jest bardziej skomplikowana. :v
Cześć. Uczę się francuskiego przy użyciu https://preply.com/pl/warszawa/korepetycje-z-francuskiego. Chciałbym znaleźć dodatkowe źródła, aby ćwiczyć i poprawiać swoją wiedzę i zacząć naukę nowych języków. Jak możesz mi pomóc?
OdpowiedzUsuńSamodzielna nauka języka francuskiego może okazać się trudna. Ja postanowiłem się od początku zapisać na odpowiedni kurs językowy - https://lincoln.edu.pl/warszawa/jezyk-francuski/ i powiem szczerze, że nauka francuskiego w taki sposób okazała się bardzo przyjemna. Polecam każdemu iść na jakiś kurs językowy.
OdpowiedzUsuńTak na dobrą sprawę to wszystko zależy także od nas i od tego jak podejdziemy do nauki języka francuskiego. Ja z powodzeniem uczę się z książek https://www.jezykiobce.pl/32-francuski i jestem bardzo zadowolona z efektów tej nauki.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawie to zostało opisane. Będę tu zaglądać.
OdpowiedzUsuń35 yr old Web Developer II Bernadene Terbeck, hailing from Picton enjoys watching movies like "Sea Hawk, The" and Sewing. Took a trip to Pearling and drives a Ferrari 275 GTB/C. przejdz do tej strony
OdpowiedzUsuń