Faza
na słuchanie i podśpiewywanie francuskich piosenek trwa w
najlepsze, podsycana jeszcze przez Pana Od Francuskiego, który od
paru tygodni konsekwentnie urozmaica nam zajęcia Brelem i jemu
podobnymi klasykami. Nawiasem mówiąc Pan Od Francuskiego tak bardzo
pasuje do swojej roli, że nazywanie go po prostu lektorem nie
oddałoby w pełni istoty sprawy. Niestety, nie wpisuje się w mój
ideał wysokiego, nieco poważnego Francuza pod czterdziestkę, o
pociągłej twarzy, ciemnych oczach i obowiązkowo z bruzdami przy
ustach, ale za to wygląda jak typowy pan profesor, całkowicie
oddany swojej pasji i trochę roztargniony, zaś całości obrazu
dopełniają okulary i czupryna w kolorze poivre et sel.
Przyznaję, że lubię wyprawić się raz w tygodniu na lektorat
również po to, żeby go posłuchać – w końcu to mężczyzna,
który przemawia do mnie po francusku, w dodatku z odpowiednią dozą
swobody i humoru.
Tymczasem
wszystkim tym, którzy wciąż poszukują dla siebie idealnego
profesora, który umilałby im naukę i czule szeptał do ucha
francuskie słówka, gorąco polecam nawiązanie znajomości z
Profesorem Pierre’m. Od razu zaznaczam, że nie miałam okazji
zapoznać się bliżej z programem o nazwie „Profesor Pierre
Intensywny kurs”, za to od stycznia intensywnie zapoznaję się z
wersją „6.0 Słownictwo” i to o niej będzie niniejsza notka.
Problem
skutecznej nauki słówek zaprzątał mi głowę od dawna – pisałam
już zresztą o tym na niniejszym blogasku, wyjawiając swoją
ogromną niechęć do siermiężnego powtarzania w kółko aż do
znudzenia listy słówek w celu jej zapamiętania. W ogóle wszelkie
powtórki wzbudzają we mnie ogromną niechęć i nudzę się
okropnie, gdy muszę czytać jeszcze raz to samo, w tej samej
kolejności, w tym samym kontekście. Początkowo bardzo dobrze
sprawdzała się u mnie metoda wielokrotnego zapisywania słówek
napotykanych we wszelkich opracowywanych tekstach. W ten sposób
podstawowe słownictwo praktycznie samo weszło mi do głowy, bez
konieczności wracania do notatek, ale niestety, na pewnym etapie
słówek robi się więcej i powtarzają się stosunkowo rzadziej,
tak więc mimo iż cały czas konsekwentnie zapisuję i nie
powtarzam, to jednak musiałam przyznać sama przed sobą, że
efektywność takiej nauki nieco spadła. Potrzebowałam czegoś
szybszego.
[tu
się zaczyna sedno sprawy]
Profesor
Pierre idealnie wpasował się w moje oczekiwania. Cóż on ma w
sobie takiego, czego nie mają inne okołofiszkowe programy, z jakimi
się dotąd zetknęłam? Tak zwany system inteligentnych powtórek,
który jest dla mnie wybawieniem od konieczności monotonnego
wałkowania tych samych zestawów słówek. Cała zabawa polega
na tym, że najpierw wybieramy sobie pewną ilość nowych słówek
do nauki i wykonujemy szereg ćwiczeń w celu ich zapamiętania,
takich jak zaznaczenie usłyszanego słowa, wybór tłumaczenia,
rozumienie ze słuchu, dyktando, a na koniec musimy wpisać
tłumaczenie słówka podanego po polsku. Następnie program wyznacza
nam powtórki na kolejne dni w zależności od tego, czy się
pomyliliśmy, czy nie. Powtórki ograniczają się już tylko do
tłumaczenia na francuski, a z każdym poprawnym powtórzeniem coraz
bardziej zwiększa się interwał pomiędzy jedną a drugą powtórką.
Naturalną konsekwencją jest to, że słowa które sprawiają nam
więcej trudności powtarzamy częściej i dlatego w końcu je
zapamiętamy, zwłaszcza że nie zawracamy sobie głowy niepotrzebnie
częstym wracaniem do słów, z którymi nie mieliśmy większego
problemu. A jeżeli po jakimś czasie okaże się, że już nie
pamiętamy słówka, które umieliśmy, to interwał znowu się
zmniejszy. Jest to naprawdę rewelacyjne rozwiązanie, gdyż to
program zajmuje się zorganizowaniem mi nauki, a ja muszę tylko
codziennie zrobić powtórki wskazanych przez niego słówek.
Oczywiście
program posiada kilka wad. Na przykład para różnych słówek
francuskich jest tak samo przetłumaczona na polski i nie wiadomo,
które znaczenie tym razem powinniśmy podać. Problem ten można
jednak rozwiązać poprzez edycję danego słowa, wpisanie
podpowiedzi lub synonimu. Kolejną wadą jest poprzedzenie wszystkich
rzeczowników rodzajnikami określonymi, co powoduje, że rodzaj
rzeczowników rozpoczynających się na samogłoskę pozostaje
tajemnicą – do czasu, aż sprawdzimy to sobie w słowniku i
ewentualnie dodamy komentarz. Ma się rozumieć, że wpisanie
rodzajnika nieokreślonego zamiast określonego (lub odwrotnie)
sprawi, że nasza odpowiedź zostanie potraktowana jako błędna. Na
szczęście tego typu drobiazgi oraz wszelkie literówki mogą zostać
wybaczone za pomocą przycisku „zaakceptuj”, więc przypadkowy
błąd nie sprawi, że pogorszy nam się statystyka. Nawiasem mówiąc
małe błędy, literówki oraz różnice w treści pomiędzy
nagraniem a fiszką zdarzyły się również twórcom programu, więc
warto zachować czujność i nie ufać ślepo Profesorowi.
Oprócz
powtarzania pojedynczych słówek lub zwrotów dostępne są również
całe zdania do nauki – przy czym nasze zadanie sprowadza się w
zasadzie do uzupełnienia luki, pamiętając o ewentualnej
konieczności odmiany czy uzgodnienia. Przyznam, że to ćwiczenie
nie przypadło mi do gustu, być może dlatego, że powtarzanie całych zdań w kółko trochę mnie nudzi. Ale może kiedy już skończą mi się słówka, to
zdania wrócą do łask - zwłaszcza że czasem dobrze jest, gdy w głowie zostają całe wyrażenia.
Na
plus trzeba też ocenić istnienie kilku gier i dodatkowych ćwiczeń,
które mają pomóc w utrwalaniu słownictwa, a którymi można się
chwilę pobawić, jeżeli czujemy niedosyt po zbyt małej ilości
powtórek danego dnia (co u mnie zdarza się coraz rzadziej, bo swój
niedosyt uciszam rozpoczynając naukę czasem zbyt wielu nowych słów
naraz). Nie są to szczególnie ambitne zadania – memory, znajdź
słowa, łączenie w pary – ale to miłe, że w ogóle są.
Profesor
Pierre 6.0 Słownictwo to produkt, który oceniam bardzo wysoko i
który niezaprzeczalnie wykazuje przewagę zalet nad wadami. Nauka z
tym programem naprawdę należy do lekkich, łatwych i przyjemnych i
nie zajmuje dziennie wiele czasu (chyba że wyjedziemy na tygodniowy
urlop i po powrocie zastaniemy skumulowanych kilkaset powtórek –
wtedy robi się męcząco). Wszystko to w ładnej, kolorowej oprawie
graficznej, przeplatane zdjęciami Francji i krajów
francuskojęzycznych, które wyświetlają się „w nagrodę” po
określonej liczbie powtórzonych słów. No i co najważniejsze –
program ten zachęca do systematyczności, a to przekłada się na
wymierne efekty. Ja sama, po ponad trzech miesiącach nauki, mam już
wyuczonych (według statystyki, która jest trochę niedokładna, ale
i tak miło ją poprzeglądać) ponad dwa tysiące słów i odczuwam
to szczególnie dobrze kiedy czytam książki i nie muszę co chwila
sięgać po słownik. Podpowiem tylko, że warto zacząć od
najbardziej potrzebnych i oczywistych działów tematycznych, jak np.
ubrania, rodzina, cechy charakteru etc., oraz od poziomu
początkującego i średniozaawansowanego. Mówi Wam to ktoś, kto
niechcący stał się specjalistą od francuskich nazw części
siedzących pod maską samochodu, których to części nie potrafiłby
wskazać palcem nawet po polsku :) No właśnie – oto i kolejna
zaleta tego programu: dość bogata baza: ok. 10 tysięcy słów i
zwrotów, no i oczywiście możliwość jej samodzielnego
poszerzania.
Nie
jest to program idealny, nie nauczy nas swobodnego wypowiadania się
i trzeba jeszcze dodatkowej pracy z innymi materiałami, żeby
nauczyć się ubierać poznane słowa w kontekst. Ale możemy
przynajmniej nauczyć się właściwej wymowy, bo za każdym razem
jednocześnie widzimy i słyszymy powtarzane słowo. Możemy nawet
nagrywać się i porównywać swoją wymowę z wymową native'a, co
wydaje się przydatne, ale z braku mikrofonu nie zostało jeszcze
przeze mnie wypróbowane... No a konieczność wpisania słowa, a nie
tylko jego pomyślenia, pozwala nauczyć się jego poprawnej
ortografii, a nie tylko „ogólnego wyglądu”.
Uff,
no to by było na tyle mojej pieśni pochwalnej (nawiasem mówiąc
mój mężczyzna śmieje się, że jestem chodzącą darmową reklamą
tej serii, bo dzięki mnie już parę osób włączyło Prorofesorów
Klausa, Henry'ego, etc. do swojej nauki języków). Zachęcam Was do
wypróbowania tego programu i do dzielenia się ze mną swoimi
przemyśleniami na jego temat.
Od około dwóch tygodni korzystam z tego programu i już widzę efekty. Po prostu łatwiej mi po francusku coś powiedzieć, a przerobiłam dopiero 6o słówek :) Bardzo się z tego cieszę, bo po szkolnej nauce tego języka potrafiłam tylko zapisać słówko, ale o przeczytaniu ani zapisaniu ze słuchu nie było mowy.
OdpowiedzUsuńMoi uczniowie również chwalą bardzo ten program, choć również zauważyli, że pojawiają się literówki a nawet błędy. Troszkę szkoda, bo to całkiem ciekawe wydawnictwo, no ale nobody is perfect ;) Poza tym bardzo ciekawa recenzja. Kiedy ktoś zapyta mnie o Profesora Pierre'a będę od razu odsyłała do Twojego bloga:) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńSwietny serwis.
OdpowiedzUsuńNiestety, nienawidzę wkuwać słówek i nie potrafię się w taki sposób uczyć, dlatego dla mnie idealnym rozwiązaniem byłoby coś jak Profesor Klaus - konwersacje i rozumienie ze słuchu, ale z tego co się orientuję, nie ma tej wersji dla j. francuskiego.
OdpowiedzUsuń46 yrs old Geologist II Taddeusz Portch, hailing from Erin enjoys watching movies like Nömadak TX and Whittling. Took a trip to Mana Pools National Park and drives a Duesenberg SJ Speedster "Mormon Meteor". tutaj
OdpowiedzUsuń