Niedawno przyznałam się
mojej tandemowej partnerce językowej do prowadzenia niniejszego
bloga, więc zanim tu zajrzy, śpieszę skroić jakąś notkę ze
wzmianką na jej temat! Myślę, że to dobra okazja, żeby
opowiedzieć co nieco o naszych konwersacjach.
Spotykamy się już od
czterech miesięcy, a ja z jednej strony czuję się coraz
swobodniej, gdy o czymś opowiadam, z drugiej strony mam wrażenie,
że cały czas powtarzam te same błędy, używam ciągle tych samych
słów i w ogóle nie korzystam w praktyce dużej części tego, co
znam w teorii. Znacie to? Gdy już się osiągnie ten poziom, na
którym „jakoś” da się dogadać, pojawia się potrzeba bardziej
uważnego mówienia, większej samokontroli i wypracowania sposobów
na to, by zaktywizować bierne słownictwo i gramatykę. Inaczej
łatwo utknąć na dość średnim poziomie.